środa, 30 listopada 2011

Aneta idzie na Warsztaty Terapii Zajęciowej

Aneta idzie na Warsztaty Terapii Zajęciowej. Właśnie dostałam telefon. Od jutra Aneta jest przyjęta, podjeżdża bus o 6.20 i w drogę. Wiecie co miałam na końcu języka jak pan zadzwonił: "nie, my dziękujemy";-) . Jestem przerażona. Dopóki wszystko było palcem na wodzie pisane to ok, ale teraz wymiękam. Rodzinka dokłada swoje, bo zaczęli mnie atakować, że narażam zdrowie Anety, że się wymęczy, że jej serce takie chore i zamiast pozwolić jej żyć spokojnie w domu to wymyśliłam warsztaty. Puszczę ją oczywiście(przynajmniej jutro :cool2: ), a właściwie jutro to zawiozę, bo chciałabym jeszcze zapytać o parę rzeczy.
To ma być miesiąc próbny, ostateczna decyzja o przyjęciu będzie podjęta w styczniu. Na szczęście też nie będzie dojeżdżała tak daleko jak się obawiałam, wychodzi, że nie więcej niż jakieś 25 km. Ale i tak nie będzie jej w domu ponad 8 godzin.

Najlepszy motyw będzie rano. Aneta sypia do 9/10-tej, teraz będzie wstawać co najmniej o 5.30. I jeszcze widzę ten poranny sajgon w domu, bo o tej samej porze szykują się też do wyjścia mąż i córka :roll: .
 ~~~~~~~~~~~~~~
Dopisane wieczorem:
Pan z WTZu zadzwonił po południu jeszcze raz i powiedział, że jest zmiana i odjazd rano o 7.30. Dzięki Ci dobry losie(nie tylko Aneta nie lubi wstawać rano  :cool2:).

niedziela, 27 listopada 2011

Andrzejki

Andrzejki mamy już za sobą. Wczoraj byłyśmy z Anetą na kameralnej imprezce andrzejkowej organizowanej przez Koło Dzieci Specjalnej Troski przy miejscowym TPD. Było fajnie, słodki poczęstunek, zabawy, wróżby oraz tańce. Główna atrakcja wieczoru to oczywiście lanie wosku i odczytywanie znaczenia woskowych cieni. Śmiechu było co niemiara, wszyscy mieli dobrą zabawę.
Tak sobie tylko pomyślałam wczoraj, dlaczego tak mało rodziców młodzieży niepełnosprawnej przychodzi na takie imprezy. Właściwie to ciągle spotykamy się w tym samych wąskim gronie. Zorganizowanie jakiegoś projektu przy takiej liczbie uczestników jest już czasami na samym początku problematyczne. Najwięcej osób zebrało się jeszcze w sierpniu, kiedy jechaliśmy na wycieczkę do Gdańska. Wczoraj na andrzejkach było siedmioro dzieci z mamami. Nie przeszkodziło to w dobrej zabawie oczywiście, ale jednocześnie daje trochę do myślenia. No cóż, szkoda.
Kilka fotek:

piątek, 18 listopada 2011

Dziękujemy

 W dniu 15 listopada 2011 roku Fundacja Zdążyć z Pomocą wpisała na subkonta dzieci kwoty zebrane z 1% podatku dochodowego za 2010 rok.

Chcielibyśmy serdecznie podziękować wszystkim, którzy wspierają nasze starania w poprawie zdrowia i jakości życia naszej córki Anety. Tym wszystkim, którzy nam zaufali i wypełniając rozliczenie podatkowe wpisali tam dane naszej córki. Nie znamy nazwisk osób przekazujących 1%, ale wszystkim przesyłamy jak najszczersze podziękowania. Dzięki Waszej pomocy możemy kontynuować proces leczenia, rehabilitacji i uspołeczniania Anety. Możemy jej zapewnić niezbędne wizyty lekarskie, porady i rehabilitacje. Możemy myśleć o wyjeździe na specjalistyczne turnusy rehabilitacyjne, które tak pozytywnie wpływają na stan zdrowia Anety.
Na subkoncie Anety są też wpłaty indywidualne- darowizny na pomoc i ochronę zdrowia od firm oraz osób prywatnych. Naszym darczyńcom serdecznie dziękujemy. Wszystkie wpłaty są dla nas bezcenne, i te duże i te najmniejsze. Każda z nich  to krok ku lepszemu dla Anety. Krok ku zdrowiu i ku samodzielności.
Dziękujemy za to, że otworzyliście dla naszej córki swoje serce, że jej los nie jest Wam obojętny.
Dziękujemy.
Rodzice: Grażyna i Andrzej Gołębiewscy.

czwartek, 17 listopada 2011

Byłyśmy w odwiedzinach.

Byłyśmy w odwiedzinach u nauczycielki Anety z byłej szkoły. Musiałam w końcu jej ulec. To już było jak jakaś mantra: "kiedy pojedziemy do Pani Doroty?" Umówiłyśmy się na wczoraj i pojechałyśmy. Spotkanie bardzo miłe. Aneta wniebowzięta, z wrażenia to prawie języka w gębie zapomniała. I siedziała cicho jak trusia. Jak nie moja córka zupełnie :-). Niestety wizyta była bardzo krótka, bo dostałam telefon, że mam się spodziewać na kawie gości. Wujka nie był u mnie kilka lat, więc ja dokończyłam szybko kawę, Aneta herbatę i do samochodu. Ale jesteśmy już umówione na następne odwiedziny, więc nadrobimy straty.

Rozpoczęłam załatwianie dla Anety SUO- specjalistycznych usług opiekuńczych. Jak ruszę z tym trochę do przodu i wyjdę poza etap zaświadczenia lekarskiego, to napiszę coś więcej, co to takiego, po co i dla kogo. I za ile oczywiście.

wtorek, 15 listopada 2011

Aneta sie zakochała.

Aneta się zakochała. Podeszła do mnie, z rumieńcem na policzkach i mówi: "Mamo, chyba się zakochałam". I zrobiła się czerwona jak piwonia. Pytam się w kim. "W Mitchelu Musso". Dla niezorientowanych Mitchel Musso to idol nastolatek, występował min. w filmie Hannah Montana jako jej przyjaciel. Dobrze i jak tu przeprowadzić rozmowę z nastolatką, dorosłą kobietą właściwie, o tym, że jej sympatia żyje gdzieś w innym świecie i w nasze progi nie zawita? Walnąć prosto z mostu: masz zepół Downa nic z tego?! Nie chcę jej ranić, urocze było to jej zażenowanie i nieśmiałość z jaką to powiedziała. Mówiła jeszcze o tym, że chciałaby mieszkać w innym domu właśnie z Michelem, gotować mu obiad, tulić się, że chciałby mieć dziecko. Tłumaczę jej żartobliwie, że to niemożliwe, że on mieszka w innych krajach, że to aktor, że coś tam. Ona na to, że wie, ale "mamo, to w moich snach. Mogę marzyć?". Powiedziałam, że może.
Teraz siedzę, piszę to i mam chęć płakać. Przecież zawsze mówię, że "oswoiłam" zespół Downa u Anety, że najważniejsze dla mnie jest jej chore serce, że tym sie martwię. I to prawda. Prawda na co dzień. Ale w takich chwilach, jak takie rozmowy chcę mi się wyć. Ona nie chcę dużo od życia, żadnych ambitnych, wygorowanych planów. Chce mieć męża, dziecko i gotować im obiad. A zespół jej to odebrał. I jeszcze to jej zrozumienie. Ona wie, że może tylko o tym marzyć, tylko "śnić".

wtorek, 8 listopada 2011

Helenka od nas odeszła ...

Helenka od nas odeszła, nasz kochany prosiaczek. Nie myślałam, że mnie to tak ruszy, ale i ja łezkę uroniłam.
Dwie świnki morskie: Helenka i Ruda to przychówek mojej średniej córki. Ona wyjechała na stancję, a przychówek został. Helenka ostatnio bardzo schudła, sierść straciła połysk, a kiedy zaczęła wypadać zawiozłam ją do weterynarza. Niestety świnki trudno się diagnozuje, dostała kilka zastrzyków, witaminki. Ale nie pomogło. Aneta ciągle zaglądała do klatki i pytała: Co jest Helence? Odpowiadałam prawdę: jest bardzo chora, umiera. A z kim ja się będę bawić? Na to pytanie trudniej już odpowiedzieć. bardzo to przeżyła. Stale powtarzała, że martwi się o nią, i jak bardzo będzie smutna Sylwia jak się dowie. Helenka odeszła w niedzielę wieczorem. Już dwa razy przyłapałam Anetę w kącie,z łezkami w oczach, bo "smutno jej za Helenkę".
Śliczna była, prawda?

piątek, 4 listopada 2011

Aneta mnie wczoraj....

Aneta mnie wczoraj tak zjeżyła, że nie odzywałam się do niej całe popołudnie. Zostawiam ją czasami samą w domu. Nie są to całodniowe wypady, ale czasami kiedy muszę coś załatwić na szybko, albo gdzieś jest dużo latania po piętrach, to wtedy zostaje w domu. Nawet to lubi. Jest wtedy tylko ona, telewizor i komputer ;-) . Wczoraj odbierałam szwagierkę ze szpitala i Aneta została w domu. Jak się okazało otworzyła drzwi obcemu facetowi :wow: . Po powrocie opowiedziała nam, że był jakiś pan, białym samochodem(nie znam nikogo takiego) i pytał się czy jest ktoś jeszcze w domu. Jak to powiedziała, to mi się włos zjeżył. Przed każdym wyjściem "odmawiamy litanię": Nie otwieraj drzwi do domu, jak ktoś puka to siedź sobie na fotelu i nawet nie wychodź tylko czekaj/zadzwoń do mamy. Zawsze kiwa głową i gada, że wszystko wie. A tu taki numer. W pierwszym odruchu zachowałam się niepedagogicznie :oops: , z czego też nie jestem dumna, ale może na dłużej zapamięta. Później byłam już tylko oburzona i odwracałam się do niej plecami. Może poskutkuje, bo wyglądała na bardzo przejętą :-? . Do następnego razu.

Aneta jest bardzo posłuszna, słucha się lekarzy, nauczycieli, wszystkich dorosłych. I jak tu jej wytłumaczyć, że akurat obcego dorosłego pukającego do drzwi nie musi wpuścić? Ja straszę, że przyjdzie i nas okradnie(konkretnie wyniesie laptopa :roll: ). Czasami w jakimś filmie pokazuje podpadające sceny, że np. ktoś wszedł i połamał meble, pobił kogoś/coś. Ale nie wiem czy to dobra metoda :-?

czwartek, 3 listopada 2011

Przepis na ciastka

Macie racje dziewczyny. Wczoraj zapomniałam o przepisie. Oto on.
Przepis na ciastka Anety:
2 szklanki mąki
pół kostki masła
1 szklanka cukru
1 żółtko
cukier waniliowy
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Pieczemy w temperaturze 180 stopni, około 20 min na złoty kolor.

Zrobiłam modyfikacje przepisu i dodałam trochę rodzynek. To nie był dobry pomysł. Rodzynki się spiekły i ciastka były przez to bardziej "chrupiące".

Tak już nie w temacie, to wiecie, że cukier waniliowy to w rzeczywistości cukier wanilinowy ? Sprawdźcie na opakowaniu.

środa, 2 listopada 2011

Pieczemy ciastka

Aneta znalazła w szufladzie biurka przepis na ciastka, które piekła kiedyś z nauczycielką w szkole. Nie było zmiłuj, musieliśmy piec ciacha. Mnie się nie bardzo chciało, ale zostałam przyparta do muru. No bo ile można słuchać: mamo, pieczemy ciastka, mamo?
Wyciągnęła wszystko wg kartki na stół, ja wystąpiłam jako nadzór, no może i drobna pomoc, kiedy Aneta miała problem z oddzieleniem żółtka od białka. I do piekarnika też jej nie dopuszczam. Trochę miałam śmiechu podczas wygniatania, bo Aneta cały czas komentowała jakie ma uklejone w cieście ręce. Ciastka wyszły chrupiące, nawet bardzo. I to z dużym naciskiem na bardzo :-). Z takiej to przyczyny, że ja trochę się zagapiłam. A Aneta, która cały czas "kontrolowała" sytuację siedząc przed szybką piekarnika też chyba odpłynęła myślami i ciasta zamiast lekko złote, wyszły lekko brązowe.
Obczęstowani zostali wszyscy, którzy się nawinęli pod rękę. Oczywiście było oczekiwanie na komentarze, wszyscy zgodnie twierdzili, że ciasta pyszne. Kiedy jedna z sióstr odmówiła poczęstunku Aneta od razu poszła wyżalić się do taty. Stwierdziła, że nie jest dobrą kucharką i nigdy nie będzie, ponieważ Sylwia nie chce jeść jej ciastek. Po takim tekście oczywiście poczęstunek został przyjęty i Aneta zaliczyła kolejną pochwałę ;-).
Smacznego.