piątek, 2 grudnia 2011

Pierwszy dzień WTZ za nami.

Pierwszy dzień WTZ za nami.Odwiozłam ją wczoraj jeszcze sama, bo musiałam mały wywiad zrobić i ustalić jak z przyjmowaniem leków. Pogadałam z panem kierownikiem, pomachałam do Anety i pojechałam do pustego domu.
Jest decyzja o przyjęciu próbnym na trzy miesiące, takie są formalności. Dopiero następna będzie na trzy lata, jak wszystko będzie ok. Sam pobyt w warsztatach to 7 godzin, posiłków nie mają, chyba , że czasami coś gotują to wtedy. Wstępnie Aneta ma przydział do pracowni rękodzielniczej. 
Wiem, że za mocno przeżywam, ale co ja na to poradzę. Większość dzieciaków z zespołem Downa chodziło/chodzi do przedszkola, szkoły, czy jakiegoś ośrodka. Chyba nieliczne miały przez całą edukację nauczanie indywidualne domowe. Aneta ze względu na swoje problemy kardiologiczne tak miała. Zawsze była ze mną, poza tymi kilkoma godzinami raz w tygodniu, kiedy ostatnimi czasy woziłam ją do szkoły. I to 1 na 1 ze znaną jej nauczycielką. Obie teraz musimy odwyknąć od siebie ;-) . Podejrzewam, że jej będzie łatwiej. 
Cieszę się, że ma okazje spróbować czegoś nowego, zapoznać nowe osoby. Oby tylko jej serducho się nie zbuntowało(odpukać) to będzie ok.
Aneta wprost szczęśliwa. Pierwsze jej słowa, jeszcze z busa, po otwarciu drzwi to: jutro znowu jadę :-) . Zasypała mnie masą informacji w skrócie i od razu zasiadła przed telewizorem. Tak więc wczoraj między innymi: jadła kanapkę, ktoś jej robił zdjęcie, miała perukę, czarną jak jej idol i była Weroniką, i jutro też będzie i Weronika będzie tańczyć, Ola zrobiła jej zdjęcie w tej peruce, widziała mamę Agnieszki i Agnieszka też była, robiła kulki, ale inne, takie bombki, pani dała jej leki, zaniosła talerzyk, bo trzeba pani pomagać sprzątać. Później jeszcze się dowiedziałam, że Weronika będzie miała rolę, będzie mówiła, będzie mrugać oczami(był pokaz jak), będzie miała makijaż i ona będzie laską Weroniką :wow:.
Bardzo się cieszę, że dzień się jej udał. Chciałbym aby tam się odnalazła i miała trochę swojego życia. Pierwszy dzień zaliczony na plus. Rozpoczyna nowe życie, jak powiedziała moja koleżanka.  Przede mną  też nowe życie, parę godzin do mojej dyspozycji. Takiego luksusu nie miałam od kilkunastu,a dokładniej od dwudziestu dwóch lat ;-) .

Dziś Aneta też wstała samodzielnie przed czasem. Pomachałam jej, jak już siedziała w busie, a teraz trzymam kciuki, aby następne dni też witała z takim zapałem.

4 komentarze:

  1. JA TEŻ TRZYMAM ZA NIĄ KCIUKI.
    GRAŻYNKO TY TEŻ ODETCHNIJ BUZIAKI

    OdpowiedzUsuń
  2. Wykorzystaj w pełni wolny czas na co tylko masz ochotę. Aneta robi dużo i jest szczęśliwa,ty też bądź :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo Aneta i brawo Mama :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Grażyno, znamy się z zakątka, gdzie jestem pod innym nickiem. Z wielkim przejęciem przeczytałam ten wpis, bardzo się cieszę, że Aneta "odnalazła się" w tym miejscu i życzę, żeby na tyle Jej się spodobało, aby chętnie tam wracała. Pozdrawiam serdecznie, chiara76.

    OdpowiedzUsuń