sobota, 10 grudnia 2011

Wolny weekend

Wolny weekend się zaczął. Tak ogłosiła Aneta jak wczoraj wróciła z warsztatów: mam wolny weekend a w poniedziałek znowu jadę. To chyba streszcza jej pierwszy tydzień w WTZ. Dziewczyna dalej zadowolona, wraca pełna nowych opowieści i wrażeń. Najmniej informacji to mogę wyciągnąć od niej o zajęciach. Ciągle tylko mówi o nowych znajomych, co robili, mówili, o pani opiekunce, albo o tym co jadła :-D. Z takich konkretów czym się tam zajmuje to tylko tyle, że robiła kolczyki(i że będą dla siostry), coś wycinała, smarowała kulki klejem i sypała kaszę oraz kolorowała rysunki. Przy okazji kolorowania dowiedziałam się, że jej koleżanka Ola źle napisała swoje imię i Aneta jej poprawiła. Najbardziej rozmowna to Aneta robi się wieczorami, bo bezpośrednio po powrocie to leci się przebierać i do pokoju na  komputer. Taka stęskniona za pudłem. Jak już się nacieszy to dopiero wtedy schodzi na dół i można z nią na spokojnie pogadać.
Wstaje rano samodzielnie. Raz nawet wstała o trzeciej w nocy i chciała się już wybierać:wow:. Kazałam jej jeszcze spać, ale po tym incydencie odnalazłam po długich poszukiwaniach stary budzik i postawiłam przy łóżku. Chce samodzielnie wstawać proszę bardzo, ale o odpowiedniej porze. Nawet nie pomyślałam, że zwykły budzik może sprawić tyle frajdy. Jest dumna jak nie wiem co, że wstaje rano, bo zadzwonił "jej" budzik, wyłącza go i przychodzi na dół.
Jakbym chciałam aby taki stan rzeczy się utrzymał. I nawet jak przeminie urok nowości, żeby się nie zniechęciła.

Uśmiałam się wczoraj z Anety i z męża. Na wstępie powiem,że Aneta to bardzo szczera dziewczyna jeśli chodzi o częstowanie czymś, np. ciastkami czy czekoladą. Z jednym wyjątkiem: nigdy nie odda kanapki. Robi sobie wczoraj kanapki na kolację, podchodzi do niej mąż i chce, żeby mu jedną oddała. Często Aneta robi mu kanapki i jest z tego bardzo dumna, że robi tacie kolacje. Oczywiście najpierw poprzezywa go trochę, że jest żarłokiem, ale kanapki zawsze zrobi jak ją poprosi. Teraz było inaczej, mąż chciał aby oddała mu swoją kanapkę. I tu trafił na opór. Nie. Położył na stole 50zł i chciał od niej odkupić, nic z tego, Aneta powiedziała, że ona ma swoja rentę i nie chce, a kanapki i tak nie odda i zabrała się z talerzykiem. Oczywiście rzuciłam się od razu za robienie kanapki dla mojego męża, ale mi zapłacić nie chciał  :roll:.

3 komentarze:

  1. Grażynko... coś z tym musisz zrobić... ;-) 50-ka była przeznaczona na kolację, więc M albo Ci zapłaci za kanapki, albo zabierze Cię na romantyczną kolację (za wielokrotność "pięćdziesiątki" ;-) ). Nie ma to tamto ;)

    Anetko, cieszę się, że tak Ci się podoba na zajęciach :) oby tak dalej :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. niech się Więc taki stan utrzyma na zawsze :) to będzie moje dla Was życzenie świąteczno-noworoczne. bardzo kibicuję Anecie i mam nadzieję poznać Was kiedyś na jakimś turnusie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aneta, super! Tak trzymaj! Masz dziewczyno żelazne zasady. Pozdrawiam cieplutko. Ewa, mama Rafała

    OdpowiedzUsuń