środa, 8 lutego 2012

Wizyta u endokrynologa

Wizyta u endokrynologa, a raczej próba porady endokrynologicznej. Bo niestety żadnej pomocy nie uzyskałam. Po tym epizodzie wzięłam ksero karty z rejestracji i szukam innego, przyjaznego pacjentowi miejsca. Jestem może naiwna, ale wierzę, że coś takiego jak ludzki lekarz na NFZ istnieje. Jak nie trudno, będę płacić.
A to ta historia.
W styczniu zrobiłam Anecie z własnej inicjatywy TSH. Wizytę wyznaczyli jej za rok(w czerwcu). Pomyślałam, że warto sprawdzić. Chyba jakieś natchnienie, bo TSH wyszło 8,9. Rodzinny nie chciał za bardzo ingerować, kazał skontaktować się z endokrynologiem, zasugerował zwiększyć odrobinę dawkę. Zwiększyłam z przemiennego 162/175 na codziennie 175. Telefonicznie się nie dało porozmawiać. w poniedziałek podjechałam do gabinetu pokazać te wyniki osobiście. Rozmowa:
-Pani doktor chciałbym pokazać wyniki córki.
-Ale ja mam dziś dzień cukrzycowy, kto panią na dziś zarejestrował?
-Nikt, ale wyniki TSH córki wynoszą prawie 9. Chciałam je z panią skonsultować.
-I co ja mam z tym zrobić?
-Pani doktor, proszę o jaką zmianę dawkowania...
-U kogo córka się leczy?
-U pani właśnie.
-Ale ja nie rozumiem co mam zrobić w tej chwili. Proszę iść do rejestracji i umówić wizytę.
-Córka ma wizytę, ale za pół roku.
-Może u kogoś innego będą wcześniejsze terminy.
-Pani doktor, ale nie ma terminów. Córka bierze już bardzo duże dawki euthyroxu, po 175.
-To ich nie bierze!
-Jak to nie bierze? Takie dawki dostaje.
-Mówię pani, że nie bierze! 175 to bardzo dużo, gdyby takie brała nie byłoby takiego wyniku.
Trzaśnięcie drzwi przed nosem.


Dziś byłam w prywatnym gabinecie u innej pani doktor i za 100zł dowiedziałam się, że dobrze, że podaje odrobinę więcej euthyroxu i mam zrobić badania(płatne) i przyjść z nimi za 3,4 tygodnie.

1 komentarz:

  1. Ręce opadają na takie historie :( Współczuję... I historia z zębem tez niefajna, namęczy się dziewczyna :(

    OdpowiedzUsuń