środa, 28 marca 2012

Fundacja Serduszko

Fundacja Serduszko, a dokładnie Fundacja na Rzecz Dzieci z Chorobami i Wadami Serca "Serduszko" zorganizowała wczoraj w spotkanie z Panią Małgorzatą Lipiejko, dyplomowanym nauczycielem integracji wczesnoszkolnej, fizjoterapeutą, a przede wszystkim jedynym w Olsztynie certyfikowanym terapeutą SI (integracji sensorycznej) I-ego i II-ego stopnia, członkiem Polskiego Stowarzyszenia terapeutów Integracji Sensorycznej. Posiada niezwykle bogate, udokumentowane doświadczenie i sukcesy w pracy z dziećmi z różnymi deficytami rozwojowymi, w tym z dziećmi z ADHD, autyzmem czy deficytami neurologicznymi.To co powyżej zacytowałam za Fundacją, ale dla mnie przede wszystkim ciepła, wspaniała osoba. Gdzie byli tacy specjaliści jak Aneta była mała? Wybrałam się na to spotkanie, nie odstraszyły mnie późne godziny i daleka droga i jestem bardzo zadowolona. Usłyszałam wiele ciekawych rzeczy, poznałam nowe osoby i spędziłam miło czas. Pomimo wieczorowej pory czas spotkania tak szybko minął i dyskusja mogłaby jeszcze trwać i trwać. Po raz pierwszy byłam na spotkaniu Klubu Serdecznych i mam szczera nadzieję, że nie ostatni.
Wielkie podziękowania dla organizatorów.

poniedziałek, 26 marca 2012

W nowy tydzień z optymizmem

W nowy tydzień należy wkroczyć z optymizmem. Do takich wniosków doszłam patrząc od wczoraj na Anetę. W ubiegłym tygodniu taka bidula skulona siedziała obolała, a od weekendu kwitnąca. A dlaczego? Bo w poniedziałek idzie na warsztaty i stąd jej radość. Ciągle tylko pytała: który dzisiaj? I czy na pewno w poniedziałek pójdzie. Wstała dziś jak skowronek i  ubrała w dziesięć minut co u niej jest rekordem . Zadowolona pojechała , zadowolona wróciła, coś tam poopowiadała. Raczej skąpo niż szeroko, no ale dziewczyna stęskniona za komputerem więc czasu na gadki nie ma. Więc tak sobie myślę, że nie mogę być gorsza i zamartwiać się całymi dniami. Trzeba się cieszyć że słońce dziś świeci i nie marudzić za bardzo, ot co.
Na potwierdzenie miłego początku tygodnia przyszła dzisiaj przesyłka od wirtualnej "cioci" Izy. Dziękuję ślicznie, jeśli nas doczytasz,w imieniu Anetki. Widokówka już siedzi za lusterkiem a z piękną torebką wybiera się jutro na warsztaty.

czwartek, 22 marca 2012

Nie chcę zapeszyć...

Nie chcę zapeszyć, bo chyba we wtorek za wcześnie się ucieszyłam, że już po zabiegu. Aneta od trzeciej w nocy zaczęła krwawić z dziąsła, a zatamować się udało dopiero koło osiemnastej wieczorem. Makabra, na szczęście jest ok od wczorajszego wieczora. Zdecydowałam się właśnie na podanie jej zastrzyku z Clexanu, bo wczoraj po konsultacji z kardiologiem zrobiłam przerwę. Clexan mógłby spowodować krwotok. Choć jego nie podanie to ryzyko dla serca, czyli otrzymałam zadanie od lekarza- monitorować prace zastawki serca. Oni mnie chcą ci lekarze wykończyć chyba psychicznie.
Dziś Aneta już kwitnąca i rozbawiona, tylko lekkie pobolewanie dziąsła i opuchlizna na policzku. Siedzi w domu i ma przerwę w chodzeniu na WTZ. Niech się wykuruje w domu. Choć stęskniona okropnie i prosiła mnie, żeby ją puścić. Już miękłam, ale jak sobie wyobraziłam, że np. ugryzie coś tam twardego, urazi się i zacznie znowu krwawić, o nie, niech wytrzyma do poniedziałku.
Muszę pochwalić moją córkę, za odwagę i za to, że była dzielna. Jestem z niej dumna, że tak to zniosła, bez buntu, bez histerii(to już moja działka ;-)), tylko kilka łez ... Jej pierwsze słowa jak wróciła z bloku operacyjnego, to: "mamo, jestem mądra, i wytrzymałam, dla taty wytrzymałam. Będzie ze mnie dumny, jak zadzwonię?". Jesteśmy z niej dumni obydwoje, nasza dzielna dziewczyna.
Zobaczcie jaka rozradowana w tym szpitalu we wtorek siedziała, jeszcze nie wiedziała co ją czeka:

wtorek, 20 marca 2012

Aneta już po

Aneta już po usunięciu dwóch zębów w narkozie. W momencie wejścia na blok pani doktor zastrzeliła mnie informacją, że do usunięcia oprócz lewej szóstki jest także siódemka po drugiej stronie. Zobaczyła ogromną dziurę na zdjęciu .... z przed roku :shock: . To ja się pytam na co patrzyło tych kilku lekarzy, którzy już tę kliszę oglądali przez ten rok?! I oglądali także jej zęby i nigdy o siódemce nie było mowy. W maju ubiegłego roku miała leczone zęby w narkozie i też nikt nie mówił o robieniu siódemki- nikt tego nie widział? A tak to miałam minutę na decyzję czy go wyrwać czy będę go leczyć(niby gdzie). Jak pomyślałam, że mam znowu szukać miejsca do leczenia po świecie(bo już wiem, że u nas nikt leczył nie będzie) to zgodziłam się na jego usunięcie. Zwłaszcza, że większość dentystów wypowiada się w tym sensie, że albo zdrowy ząb, albo żaden, jeśli chodzi o "sercowców".
Aneta śpi, na kolacje była kaszka na mleczku ;-) , a ja czuję się jak rozjechana przez traktor.

Teraz jeszcze powrót do acenokumarolu i umiarowienie z powrotem wskaźnika INR. Kaszka z mleczkiem  .

piątek, 16 marca 2012

Dałam dziś Anecie pierwszy zastrzyk

Dałam dziś Anecie pierwszy zastrzyk z Clexanu. Nie było tak źle, nie jest to na szczęście zwykła strzykawka, ale taka ampułko-strzykawka z króciutką igiełką. Choć jednak dawanie własnemu dziecku zastrzyków w brzuch nie jest przyjemne. Te zastrzyki są konieczne  przed planowanym u niej na wtorek wyrwaniem zęba w narkozie. Aneta z uwagi na wszczepioną sztuczną zastawkę serca przyjmuje leki przeciwzakrzepowe. Gdyby teraz przeprowadzić ten zabieg to mogłoby dojść do krwotoku. Dlatego kilka dni wcześniej odstawia się tabletki a podaje zastrzyki z innym preparatem. Samo odstawienie tabletek mogłoby spowodować powstanie zakrzepów na zastawce, te zastrzyki temu zapobiegają. I takim to sposobem najprostsza rzecz u Anety urasta do rangi problemów. Na szczęście nie płakała i wszystko poszło sprawnie.
Niech już jej zrobią porządek z tym zębem, bo boli ją coraz bardziej.

czwartek, 15 marca 2012

Aneta, moje duże kochanie.

Aneta, moje duże kochanie. Wczoraj mnie trochę rozczuliła jak powiedziała ni z tego ni z owego, że mnie kocha. Robi sobie kolacje...o, tam nic skomplikowanego, tylko zalewa makaron mlekiem i podgrzewa w mikrofali :roll:(ale samodzielnie) . A więc robi tę kolację, stoi tyłem do mnie i tak po prostu mówi: " wiesz mamo, bardzo Cię kocham". Ja jej na to, że też ją kocham. A ona mi odpowiada: "zawsze mocno Cię kocham".
Moje duże kochanie :oops: .

Często ma takie nastroje, potrafi podejść, przytulić, powiedzieć coś miłego, np, że ładnie pachnę i mam ładne perfumy . Albo tak jak wczoraj, nie odrywając wzroku od jakiegoś zajęcia powiedzieć: kocham Cię. Inaczej wtedy widzimy świat i wiele problemów maleje. Najważniejsza w rodzinie jest przecież miłość.


Żeby nie było tak za słodko, to powiem, że o tych perfumach to nie było całkiem bezinteresownie. Dziś rano się pytała, czy będę jej pożyczać.

czwartek, 8 marca 2012

Dzień kobiet

 Przyjm życzenia Babo kochana
od drugiej baby z samego rana.
Niech dzień cały będzie radosny,
bądź zdrowa Babo - aby do wiosny!
Szczęścia życzę Tobie, sobie
i kobietom na całym globie!
By marzenia się spełniły,
a Nas chłopy wyręczyli!
My dziś drinki i kaweczki,
Nasze święto dziś Babeczki!


A takie piękne kwiaty i słodkie upominki dostała Aneta od kolegów z warsztatów. Przyszła bardzo dumna, a biedne tulipanki to całe ściśnięte były z wrażenia(dostała od Arka ;-)):

 *****
A tak bardziej refleksyjnie, to znalazłam w necie tekst:
  Dzień 8 marca to kobiece święto.
Są uprzejmości, toasty, prezenty.
Każdy kwiat wręcza z twarzą uśmiechniętą,
choć zwykle bywa zły i nadęty.
Schodzą się goście, składają życzenia.
Solenizantka także uśmiechnięta.
Lecz chcę zapytać, tak dla przypomnienia,
czy o kobietach ktoś zwykle pamięta?
Że ostatnie spać idą, a pierwsze się budzą,
że wciąż pracują od świta do zmroku,
że nieustannie dla swoich się trudzą,
a zauważane są raz w roku.
(Dzień Kobiet Janina Gałczyńska )

poniedziałek, 5 marca 2012

Aneta znowu siedzi w domu

Aneta znowu siedzi w domu, znowu zasmarkana i zakaszlana. W czwartek byłyśmy u kardiologa(jest ok), w piątek z wizyta u babci i już wtedy była lekko podziębiona. Teraz kaszel, katar i chrypa. Jeszcze jutro posiedzi w domu na bank, ale w środę to już bym się jej chętnie z domu pozbyła. Ona więcej siedzi w domu niż jeździ na WTZ. Już nie pamiętam kiedy ostatnio tak chorowała. Więc siedzi i leniuchuje. Czas dzieli między komputer, książkę i wymądrzanie się. Najlepsze dyskusje odchodzą oczywiście z tatą. Przytyki, zaczepki czy przekomarzanki z serii "co mi zrobisz gołąb". Czasami i mnie te głupawki się udzielają, dziś moja Najmłodsza posłuchała trochę naszych "dyskusji" i stwierdziła, że jesteśmy dziwną rodziną. Zupełnie nie wiem czemu ;-) .