wtorek, 29 maja 2012

Byłam wczoraj u neurologa

Byłam wczoraj u neurologa z Anetą i właściwie z każdą godziną robię się coraz bardziej zła i bezsilna jednocześnie. Dno oka było w porządku neurologicznie. Przy podawaniu Depakiny bóle nadal występują. Bez żadnego ładu i składu, czyli raz są, dwa tygodnie ich nie ma, dzień są intensywne i częste. Drugiego dnia nie ma wcale. Nie mogę ich powiązać z niczym, ani z ciśnieniem, innymi lekami, miesiączką, stresem itp. Wczoraj było do południa kilka, później spokój, dziś rano znowu telefon i zapłakana mówi, że ją głowa boli. Po chwili wszystko przechodzi.
Pani doktor powiedziała, żeby odstawiać Depakine i przepisała doraźny lek przeciwbólowy Poltram Combo. Jeszcze powiedziała, że takie kujące bóle głowy nie są groźne i nie sugerują żadnej poważnej choroby. Mam się "pokazać za jakiś czas". Czuję się nabita w butelkę. Mam ją teraz faszerować tymi przeciwbólowymi? Myślałam, że poznam jakąś przyczynę.

W piątek zaliczyliśmy też wizytę u hematologa w związku z nędznymi wynikami morfologi Anety. Tu nie było tak źle, pani doktor oceniła jej wyniki jako nie najgorsze. Dała jednak masę badań kontrolnych do zrobienia(16- w życiu się nie spodziewałam tylu na fundusz) i termin kontroli na sierpień.
Następna wizyta lekarska dopiero pod koniec czerwca u kardiologa w Warszawie.


A teraz to co przyjemne . Za dwa dni jedziemy na turnus, Aneta już się doczekać nie może, choć czuję, że za warsztatami będzie tęsknić.
Czyli teraz tylko zostało spakować się, pogotować mężowi obiadki choć na parę dni, coś tam jeszcze w domu porobić. Więc do zobaczenia za jakieś trzy tygodnie .

poniedziałek, 28 maja 2012

Moja dzisiejsza radość

Moja dzisiejsza radość to przez Anetę. Idziemy z parkingu do poradni, samo południe, cieplutko, a ona gada i gada, uchachana od ucha do ucha: czemu się nie śmiejesz mamo?
-Bo nie.
-Jest gorąco, słońce świeci a ty się nie śmiejesz?!
-Nie.
Ta się nagle odwraca, wchodzi na trawnik, zrywa małą stokrotkę, wręcza mi i się pyta:
-A teraz się śmiejesz?
No jak mogłam się nie śmiać w takim momencie :lol: ?

Takie historie mogą poprawić człowiekowi humor na cały dzień. 



Jeszcze tylko dopiszę, ze dziś rano obie zaliczyłyśmy fryzjera. A co, trzeba się pokazać z jak najlepszej strony na wyjeździe ;-). Oczywiście Aneta siedziała na fotelu z zamkniętymi oczyma, żeby przypadkiem w lustro nie luknąć, a niech jej będzie. Może kiedyś w końcu jej się odwidzi, nic na siłę.

środa, 23 maja 2012

Tak na gorąco

Tak na gorąco chciałam napisać, że fascynacja Anety warsztatami nie osłabła. A wręcz przeciwnie. Choć podejrzewam, że duży wpływ ma na to jeden z kolegów o którym ciągle gada ;-). Tak więc od wczoraj wiem, że ten kolega kupił sobie skuter. A ponieważ posiadanie skutera jest jednym z marzeń Anety to o niczym teraz innym nie mówi. Dziś właśnie siedziała w oknie i wypatrywała rano busa, ale ciągle mi opowiadała jakby to chciała pojechać na warsztaty skuterem, oczywiście z kolegą, bo to on miałby po nią przyjechać.
Nie będę ukrywać, że czasami ukłuje mnie taka maleńka igiełka żalu, jakby zazdrość, że tak mocno wsiąkła w tamten świat. Spędza tam więcej czasu niż z nami. Ale cieszę się też, że jest tam tak szczęśliwa, radosna, ma swoje życie. Przecież taka jest kolej wychowywania dzieci, rosną, mają swoje życie, usamodzielniają się. W przypadku Anety warsztaty są może taką namiastką tej dorosłości, ale dla niej to ogromna odmiana. Tak refleksyjnie wyszło, ale to chyba dlatego, że dziś wyjeżdża z domu moja najmłodsza córka. Ma zamiar trochę popracować, poznać miasto w którym chce studiować. Więc od dziś zostajemy w domu sami z mężem i Anetą. Ptaszki pomału wyfruwają z gniazda, echh.

A zgodnie z tematem postu, to i gorąco u nas jak diabli wczoraj i dziś. Aneta na razie czuję się w formie, gdyby była jakaś dłuższa fala upałów mógłby być kłopot z jeżdżeniem na WTZ. Chciałabym napisać, że wygląda na silniejszą, ale jak ostatnio coś takiego napisałam to chorowała przez prawie dwa miesiące. A więc odpukać.
Mam wyniki badania Holter, które robiłam Anecie w ubiegłym tygodniu, ale nie jestem lekarzem, wiec nie mam pojęcia czy dobre czy złe. Okaże się w czerwcu na wizycie u kardiologa w Aninie. Trochę tych wizyt ma  teraz do zaliczenia; w piątek u hematologa, w poniedziałek neurolog. Ale w czwartek jedziemy już na turnus rehabilitacyjny. Witaj morze!

PS. Zrobił jej się wrzód pod kolanem :-(.

niedziela, 20 maja 2012

Smutno mi

Smutno mi, bo Aneta strasznie się dziś spłakała. Wystraszyłam się, nie wiedziałam co jej się stało jak wyszła z łazienki i płacze :-( . Myślałam, że ją coś boli, głowa czy brzuch, a może jakieś kołatanie serducha, bo Aneta bardzo się tego boi i też płakała kiedyś z tego powodu. W końcu wydukała o co chodzi: ona chce, żeby krostka zniknęła... żeby nie bolała... ona chce iść na basen z koleżankami ...
Biedna z tym jest :-(, te zmiany są bardzo bolesne, coraz to w innych miejscach powstają, ciągle ostatnio jakieś świeże(otwarte ranki) ma. Ten piep..... trądzik odwrócony! Dlaczego jej się to przytrafiło na dokładkę?! Płakała tak, że nie mogłam jej uspokoić, już kiedyś wspominała, że marzy żeby krostka zniknęła. Już tego było przykro słuchać, a dziś się tak spłakała...
Trudno się nawet o tym pisze, bo nic nie mogę jej pomóc.

poniedziałek, 14 maja 2012

Udzielamy się ekologicznie

Udzielamy się ekologicznie, czyli sprzątamy morąską ścieżkę ekologiczną i to jeszcze w towarzystwie holenderskich wolontariuszy. Fajny projekt, czworo wolontariuszy z Holandii gościło w ubiegłym tygodniu w  Warsztacie Terapii Zajęciowej pomagając  uczestnikom warsztatu w codziennych zajęciach. Nie była to młodzież ale ludzie starsi, którzy uczestniczą w programie „Wolontariat osób starszych – międzynarodowy przepływ wiedzy i pomysłów”. Więcej o tym tutaj. W środę (9 maja) byłyśmy na wspólnym pieczeniu kiełbasek nad Morąskim Rozlewiskiem. Spotkali się uczestnicy warsztatów, rodzice, wychowawcy i bardzo sympatyczni holenderscy goście. Miłe miejsce na spacery, byłam tam po raz pierwszy, nawet nie wiedziałam, że tam tak fajnie. Przed grillem był wspólny spacer ścieżką dydaktyczną wokół Morąskiego Rozlewiska połączony ze sprzątaniem okolicy. Aneta nie dała rady przejść całej trasy , ale dzielnie się trzymała i doszłyśmy spory kawałek. Później zrobiłyśmy sobie odpoczynek na ławeczce i wróciłyśmy do miejsca zbiórki, czyli do grilla. Na kiełbaskach byłyśmy więc pierwsze, hahahaha.
Idziemy i sprzątamy ;-) (zdjęcie ze strony TPD )


Piknik(zdjęcie ze strony TPD )

Z koleżankami(zdjęcie ze strony TPD )

Aneta próbuje wejść na wieżę widokową



***
A to zdjęcie ze wspólnych zajęć z holenderskimi wolontariuszami na warsztatach, jak widać po minach wszyscy bardzo zadowoleni :-).   
(Zdjęcie ze strony TPD )

czwartek, 10 maja 2012

Wizyta u okulisty i dermatologa.

Wizyta u okulisty i dermatologa już za nami. We wtorek zaliczyłyśmy obie. U okulisty nic nowego, nie zmieniło się od roku i okulary zostają te same. Przy jej różnicy w wadzie między oczami i astygmatyzmie trudno dobrze ustawić szkła, ale w tych obecnych daje sobie radę. Dno oka, zlecone przez neurologa też wyszło poprawnie, nie ma tam żadnych zmian wskazujących na zaburzenia neurologiczne. Jest zmiana w prawym oku, ale to stara sprawa, blizna pozapalna po przebytej toksoplazmozie. To ona właśnie powoduje, że na prawe oko Aneta widzi gorzej.
Dermatolog też nic nowego mi nie powiedziała. Były wyniki z Poznania pobranego wycinka skóry. Niestety nie wiadomo dalej co dokładnie jest za zmiana. Wykluczono podejrzenie pani doktor, ale napisano tylko, że to jakaś zmiana zapalna. Czyli szukamy dalej. W lipcu Aneta ma cały cykl testów alergicznych, czeka mnie pięć wycieczek do województwa. Na trądzik dostaliśmy receptę na kolejny zapas maści i płynów do przemywania. Niestety w tym temacie nic nowego, a jeśli już to na gorsze. Bo zmiany rozchodzą się coraz bardziej.

Na osłodę odwiedziliśmy popołudniu ulubioną babcie Anetki, więc było i coś miłego, a nie tylko kolejki w przychodniach ;-).
A to piesek babci:

wtorek, 8 maja 2012

Europejski Dzień Godności Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną- 5 maj.

Po raz  drugi Towarzystwo Przyjaciół Dzieci w  Morągu zorganizowało ze Specjalnym  Ośrodkiem Szkolno-Wychowawczym w Szymanowie uroczystości z okazji Europejskiego Dnia Godności Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną. Uroczystości rozpoczęły się mszą świętą , w której udział wzięły osoby niepełnosprawne, ich rodziny, kadra Warsztatu Terapii Zajęciowej i Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego, przedstawiciele samorządu Gminy Morąg i Łukta,  powiatu ostródzkiego, uczniowie  i nauczyciele Zespołu Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących. Następnie uczestnicy uroczystości wzięli  udział w Marszu Godności  i przeszli  pod Morąski Dom Kultury, gdzie odbył się happening. Po części wystąpili uczestnicy Warsztatu Terapii Zajęciowej,  którzy opowiadali o swoich sukcesach. Ich wystąpienia  wywołały wiele emocji i wzruszeń.
Happening zakończył się częścią artystyczną w wykonaniu  uczniów SOSW w Szymanowie i  uczestników WTZ. Wszystkie występy nagradzane były gromkimi brawami.

MARSZ GODNOŚCI W MORĄGU- 07.05.2012


Zdjęcia i informacja ze strony TPD Morąg

poniedziałek, 7 maja 2012

Zrobiło się cieplej.

Zrobiło się cieplej. Co prawda tylko na kilka dni, od wczoraj znów zimno, ale mam nadzieję, że to tylko na troszkę. Zazieleniło się, nastał czas sadzenia ogródków, koszenia traw. Mamy w domu nowego człowieka od kosiarki . Bardzo jej się to spodobało.


Wiosna, a więc także nowy przybytek w zagrodzie. Wczoraj wykluły nam się piękne puchate kuleczki. Aneta jest w nich zakochana. Prawda, że śliczne:



środa, 2 maja 2012

Święto Flagi i rodzinny piknik

byu1i_flaga-polska 

Dziś Dzień Flagi. Jak co roku  Warsztat Terapii Zajęciowej brał udział w  jego organizacji. Od połowy kwietnia trwało szycie flag, które dziś rozdano mieszkańcom gminy, podczas spotkania patriotycznego przy ratuszu.
Po oficjalnej części spotkania zorganizowano rodzinny piknik na terenie warsztatów. Były kiełbaski z grilla, ciasto, kawa i napoje. Okazja do spotkania i rozmów w szerszym gronie z uczestnikami i ich rodzicami. Aneta przypominała mi już od tygodnia, że mam przyjechać. Oczywiście byłam. Aneta bardzo zadowolona, na tyle, że kategorycznie odmówiła powrotu ze mną samochodem: ona wraca busem i już! Obraziła się dosłownie. Co było robić, przyjechałam sama, a ona pół godziny po mnie busem. Duży wpływ chyba na jej decyzje miało to, że Wojtek też wracał busem ;-). W trakcie jazdy odebrałam telefon od obrażalskiej: mamo, nie będziesz na mnie zła? Przepraszam, że chciałam jechać busem. Nie bądź na mnie zła. No i jak tu się na nią gniewać?