poniedziałek, 8 października 2012

Mamy świelicę

Mamy w naszej wiosce świetlicę. W sobotę było oficjalne otwarcie z oficjelami gminy, parafii, szampanem tortem i tak dalej. Lokal nie za duży, ale wyposażenie fajne.Komputery, telewizor, pełny aneks kuchenny, nawet ekspres do kawy się znalazł. Sporo tu chyba dołożyła Unia.
Po części oficjalnej było już całkiem swojsko, czyli darmowe jedzenie i picie oraz głośno i tanecznie. Aneta w siódmym niebie, ona uwielbia takie imprezy. Szampana i torta spróbowała a potem w tany. Nie przeszkadzał jej nawet deszcz który lał całe popołudnie i wieczór, na szczęście były rozpięte baldachimy. Trzeba było ją stopować, żeby za bardzo się nie zmęczyła, ale i tak sporo odtańczyła. Oczywiście największa frajda, to tańce z braćmi ciotecznymi. A już jak jeden z nich zadedykował jej piosenkę to już była dumna jak paw. Odsiedzieliśmy prawie do jedenastej, niestety Aneta jednak się zmęczyła, robiło jej się słabo i trzeba było jechać do domu. Ale wspomina "imprezę" cały czas i zadowolona okrutnie, więc super było.
Zdjęć nie będzie, bo komórka mi padła.

PS- zastanawiam się czy przez te tańce znowu jej się kolano nie odezwało, bo dziś wstała z bolącą nogą i kuśtykając szła do busa. Pewnie za dużo obciążyła ją w sobotę :-/ .

4 komentarze:

  1. No to macie kulturalną wioskę;)Mam nadzieję, że Aneta rozchodzi nogę i po południu będzie wszystko OK.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję w imieniu Dominika za pamieć,pozdrawiam roztańczoną Anetkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby kózka nie skakała, to by nóżka nie bolała :D Anetko, częściej takie wypady, po kilku disco nawet kolana by się nauczyły.

    OdpowiedzUsuń