sobota, 1 grudnia 2012

To już rok WTZ

To już rok jak Aneta zaczęła uczęszczać na Warsztat Terapii Zajęciowej . Dopiero co odbierałam telefon, że jest dla niej miejsce, a to już rok. Myślę o moich lękach, o obawach związanych z jej zdrowiem, czy to nie zbyt duże obciążenie dla jej serca. Okazały się na szczęście trochę na wyrost. Nie było też żadnych problemów ze zmianą środowiska. Aneta wprost żyje warsztatami, znajomymi, swoją pracą. Jej początkowa fascynacja, która obawiałam się, że minie, trwa nadal. Nawet weekendy są dla niej niepotrzebna przerwą w "warsztatowaniu" ;-). Cieszę się z tego.
Czasami jest jej trochę trudniej, bo jednak nie może wszystkiego robić. Np. wychodzić z nimi na miasto(chyba, że ma wózek). Teraz nie pojechała na zabawę andrzejkową. Nie zgodziłam się, bo to jednak zbyt wiele dla niej. Impreza miała trwać do około drugiej w nocy, w lokalu w sąsiednim miasteczku. Trochę za daleko, żeby podrzucić ją tam choć na godzinkę, a niestety kondycja fizyczna Anety i jej odporność na zmęczenie są bardzo małe. Jeszcze pamiętam, jak przed wakacjami zemdlała na tańcach, bo nikt jej nie przystopował, że nie wolno jej tańczyć bez przerw.
W ogólnym rozliczeniu jestem zadowolona, że chodzi na te warsztaty. Choć lęki dalej we mnie tkwią. Jest tam szczęśliwa, więc ja też jestem.

Zdjęcie grupowe ze strony WTZ, wernisaż wystawy "Morąg-moje miasto"

1 komentarz: