wtorek, 3 grudnia 2013

I znowu...

I znowu Aneta coraz częściej ląduje na podłodze. W ciągu ostatnich dniu już trzy razy się przewróciła. Wczoraj nabiła sobie guza na głowie tak uderzyła o podłogę. Aby do piątku, ma w ten dzień wizytę u neurologa i kardiologa. Choć z drugiej strony nie bardzo wiem, co one pomogą. Czy mnie uspokoją czy wprowadzą w jeszcze gorszy nastrój. Czy po prostu nie wniosą nic nowego.
Najgorsze, że Aneta nie wyczuwa wcześniej tych ataków i po prostu przewraca się tam gdzie stoi. Z racji zaburzonej krzepliwości krwi jest bardzo podatna na wszelkiego rodzaju wylewy, co mnie jescze bardziej niepokoi.

Moja matczyna nadopiekuńczość każe mi ją zamknąć w domu, posadzić w poduszkach i chuchać i dmuchać, aby była bezpieczna. Wiem, że nie mogę jej tego zrobić, ośrodek to cały jej świat, jej przyjaciele i znajomi. Ale jeśli jej choroba kiedyś mnie do tego zmusi...? Wolę nie rozważać tego w tej chwili.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Warsztat Terapii Zajęciowej ma już 10 lat

Warsztat Terapii Zajęciowej ma już 10 lat. W środę odbyła się oficjalna gala z tej okazji. Choć Aneta już od kwietnia zmieniła ośrodek i uczęszcza do ŚDSu przyniosła piękne zaproszenie na tą uroczystość. Sala kinowa była pełna. Były przemówienia, podziękowania, występy artystyczny uczestników Warsztatu i po części oficjalnej ogromny tort i poczęstunek dla wszystkich przybyłych. Gości było sporo: burmistrz, przedstawiciele kilku gmin, starostwa, Pefronu , PCPRu, uczestnicy z innych ośrodków, kadra, rodzice i wiele innych osób.
Naprawdę było co świętować. To pierwszy ośrodek tego typu w naszym najbliższym rejonie. Nie wiem co porabiała by Aneta gdyby nie to miejsce. Super że jest.I super, że są takie osoby jak jak pani Krystyna Sałak- kierowniczka WTZ i prezes naszego TPD. Ona daje ten power do działania i do powstawania coraz to nowszych i ambitniejszych przedsięwzięć . Jak zabawnie powiedział jeden z gości: gdzie diabeł nie może to panią Krysię pośle, ;-).

Oczywiście ja swojego aparatu nie zabrałam, więc wrzucę kilka zdjęć ze strony WTZ w Morągu , gdzie jest też obszerniejsza relacja z tej uroczystości.






Jedyne zdjęcie jakie mi wyszło z mojej komórki to Aneta z koleżanką:

poniedziałek, 25 listopada 2013

Pisz coś nowego!!

Pisz coś nowego!! :D. Tak mi córka napisała ;-). A u nas spokój, dzień za dniem leci, bez zmian. Tylko się cieszyć. Jakoś z wiekiem doszłam do przekonania, że lepsza stara bieda niż nowa. Więc niczym się nie ekscytujemy, siedzimy spokojnie w domu, mąż do pracy, Aneta na zajęcia, ja do garów, hehehehe. Dziś dwie rzeczy odbiegły od rutyny- wybrałam się w końcu na spacer(daaaawno sobie obiecywany) i druga, dla równowagi na minus, Aneta znowu zasłabła i upadła na zajęciach. O czym tu pisać? Jak widać nawet do tych upadków Anety nawet już się przyzwyczaiłam. Źle się czujesz, kręci ci się w głowie, to pamiętaj- usiądź, połóż się i odpocznij to przejdzie. Taka moja reakcja do córki.

Acha, i Kredka pojechała do swojego domu. Jakoś tak smutnawo...

wtorek, 19 listopada 2013

Dziękujemy

Dziękujemy Wam kochani nasi znajomi i nieznajomi za Wasz 1%. Fundacja Zdążyć z Pomocą właśnie zakończyła księgowanie na subkontach podopiecznych. Dziękujemy z całego serca. Jakich słów można jeszcze użyć, co napisać, żeby nie powiało patosem, ale żeby wyrazić naszą szczerą wdzięczność? Dzięki Wam Aneta w przyszłym roku pojedzie do swojego ukochanego ośrodka rehabilitacyjnego. Znowu będzie tam ciężko ćwiczyć ale jednocześnie cieszyć się efektami swojego wysiłku. Kto wie, może w przyszłym roku popłynie już samodzielnie na basenie? Bardzo by chciała.
Dziękujemy więc za Wasz gest zaufania i obiecujemy, że każdy grosik wykorzystamy dla dobra Anety.


niedziela, 10 listopada 2013

Toruń

W dniach 6-8.11 byłyśmy na wycieczce w Toruniu, którą zorganizował Środowiskowy Dom Samopomocy Anety i Morąskie Stowarzyszenie Pomocy Nerwowo i Psychicznie Chorym.
Niecałe trzy dni pobytu a plan bardzo napięty. Wizyty w kilku muzeach, kilkugodzinna wycieczka z przewodnikiem po mieście, wyjście na spektakl teatralny, inetraktywna wizyta w Muzeum Piernika. Uff, wymęczeni ale zadowoleni wróciliśmy w piątek do domu. Nie wiem co można by o tym wyjeździe jeszcze napisać, poza jednym- bardzo udany, a Toruń ma najpiękniejszą starówkę jaką do tej pory widziałam. Aneta po powrocie do domu, powiedziała: było super. I to nich wystarczy za cały komentarz.

na ulicach starówki
Aneta terminuje w Muzeum Piernika
Muzeum Podrózników
uśmiech proszę ;-)
sztuka Dalekiego Wschodu
pod Krzywą Wieżą
przy Fontannie Flisaka(żaby wygłaskane ;-))
obowiązkowa fotka z Filusiem, ciągnięcie za ucho ma przynieść szczęście
fotka Anety z Muzeum Podróżników, cyknęła ich tam najwięcej i chyba najbardziej jej się podobało
Kamienica pod Gwiazdą i "Świat Orientu"- tsuby, japońskie gardy mieczowe



sobota, 26 października 2013

U dziadka

Korzystając z wyjazdu do lekarza odwiedziliśmy dziadka. Dawno już tu nie bylismy, więc wizyta jak najbardziej wskazana ;-).


piątek, 25 października 2013

Mamy gościa

Mamy gościa od kilku dni, a ja zapomniałam o tym wspomnieć, gapa.
Przyjechał z nami z odwiedzin w Trójmieście. O odwiedzinach w Trójmieście w niedzielę też nie wspomniałam, ale co tu wspominać jak nawet morza nie zobaczyliśmy :-(. Pogoda wycięła nam psikusa, było tak mokro i paskudnie, że nie zrobiliśmy sobie żadnej wycieczki, ani na molo, ani na plażę, nawet do akwarium morskiego. Nagadaliśmy się za to rodzinnie i Aneta zobaczyła nareszcie jak siostry mieszkają. I właśnie z tych odwiedzin przybył do nas gość, na dwutygodniowe wczasy na wsi, hahahaha.

Nasz gość- Kredka


środa, 23 października 2013

Wernisaż wystawy „Morąg, moje miasto”

Aneta prowadzi bardzo intensywne życie kulturalne. Wczoraj była na wernisażu wystawy prac wykonanych w tutejszym Warsztacie Terapii Zajęciowej, która odbyła się w naszym ratuszu.
Prace jak zwykle rewelacyjne, różnorodność technik i wykonanie zachwyca. Króciutką chwilkę udało mi się tam spędzić, naprawdę nie mogłam się napatrzeć. Aneta też jak widać zachwycona.


Sami popatrzcie na prace i jakie tłumy na wystawie. Więcej zdjęć i obszerną relację znajdziecie na stronie WTZ Morąg .

zdjęcie ze strony WTZ

zdjęcie ze strony WTZ

zdjęcie ze strony WTZ

zdjęcie ze strony WTZ



sobota, 19 października 2013

Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego


Aneta przyniosła zaproszenie na obchody XXI Światowego Dnia Osób z Zaburzeniami Psychicznymi organizowanymi w Środowiskowym Domu Samopomocy. Impreza podzielona była na dwie części. Pierwsza w ŚDS, było to spotkanie integracyjne osób niepełnosprawnych i ich rodzin, prelekcja psychologa i słodki poczęstunek. Druga część odbyła się w morąskim ratuszu gdzie odbyło się spotkanie osób i instytucji wspomagających osoby chore.Wysłuchaliśmy tam prelekcji na temat stygmatyzacji i stereotypów dotyczących osób chorych psychicznie. Można tez było obejrzeć wystawę prac wykonanych przez podopiecznych Środowiskowego Domu Samopomocy oraz Morąskiego Stowarzyszenia Pomocy Psychicznie i Nerwowo Chorym.

Aneta spotkała nie widzianą dawno koleżankę

był też poczęstunek


środa, 16 października 2013

Dermatolog i endokrynolog

Dermatolog i endokrynolog też już za nami. Pół roku czekania na wizytę, godzina jazdy samochodem, 10 minut w gabinecie i .. i nic. Panie popatrzyły sobie na Anetę, Aneta na nie, a ja dowiedziałam się, no nic się nie dowiedziałam. Pani dermatolog powiedziała, że właściwie ja już wszystko wiem i doskonale sobie radzę, a pani endokrynolog objechała nas za 20min spóźnienia.  To, że pędziłyśmy tam z innego gabinetu przez pół miasta nie bardzo panią doktor interesowało. Ciekawe, że w druga stronę  pacjent nie ma prawa się odezwać czekając na spóźnionego lekarza przed gabinetem ;-).
Do zobaczenia za pół roku, jak się uda, bo do endokrynologa nie ma jeszcze zapisów na przyszły rok. Czyli nic pewnego z terminem wizyty styczeń/luty.

Mam czasami takie wrażenie, że moje życie toczy się od wizyty kontrolnej w jednym gabinecie, poprzez badania, wyniki do następnego badania, wizyty... itd. Od jednego zakreślonego kółeczka w kalendarzu do drugiego. Choć to właściwie życie Anety, ja jej tylko towarzyszę, to ją mierzą, osłuchują, kują, oglądają... . Muszę ją pochwalić. Dzielnie sobie z tym radzi.

nasz "zakółkowany" wrzesień

piątek, 11 października 2013

I na razie spokój

I na razie spokój z wizytami u dentysty. Przynajmniej Aneta, bo ja jeszcze mam jedną za dwa tygodnie. Moja córka na spokojnie dała sobie dziś załatać jedynkę. I jak na razie wszystkie zęby zdrowe. Uff, jaka to ulga, żadnej narkozy, nerwów, strachu. Normalne siedzenie na fotelu. Niby norma, ale jednak nie zawsze i dla wszystkich.

Z Anetą  bywa czasami wesoło.Ona pierwsza, a po niej ja usiadłam na fotelu. Oczywiście ta siedząc obok na krześle cały czas komentowała: że będzie dobrze, że trzyma za mnie kciuki, że mąż będzie ze mnie dumny.. itp. Po chwili ciszy, kiedy ja się nie odzywałam(niby jak u dentysty ) pada pytanie:
-Mamo, żyjesz??!
Cały gabinet się śmiał, całe szczęście, że akurat dentysta nie trzymał wiertła, bo różnie mogło by być z moim zębem.


jaka zadowolona mina po wyjściu z gabinetu ;-)

poniedziałek, 7 października 2013

Uważaj na pare...

Aneta czeka rano na busa, w radio lecą wiadomości o 7. Nagle wpada do mnie do pokoju:
-Mamo słyszałaś?!
-Nie, a co?
-Trzeba uważać. Trzeba uważać na parę.
-Na co ??????!
-Mówili, w wiadomościach, trzeba uważać na parę.
(Parę... ale czego parę????). Jakiś strzęp wiadomości chyba mi wpadł w ucho, bo domyślnie pytam:
-Na mgłę?
-Tak. Kierowcy muszą uważać.

piątek, 4 października 2013

I pojechał...

I pojechał bus jak co rano. I jak co rano czuję małą igiełkę, że Aneta tak ochoczo do niego wsiada. Tak czeka niecierpliwie na jego przyjazd, a większe spóźnienia to prawie koniec świata. Dla mam, których dzieciaki od małego jeżdżą do przedszkoli, szkół to pewnie normalka. Ale Aneta 22 lata spędziła w domu, pod skrzydłami mamusi. A teraz, ta moja dorosła-niedorosła córka już drugi rok wstaje rano, ubiera się i wybywa w swój świat, żeby wrócic dopiero późnym popołudniem.
Niezmiennie mnie ten widok lekko wzrusza. Jak tak uśmiecha się do swoich znajomych, macha do nich i nie ogladając się zupełne na mnie wsiada.


środa, 2 października 2013

Mamo, kup mi nowy telefon

Mamo, kup mi nowy telefon- to zdanie słyszałam już od dłuższego czasu. Teraz zbiegło się z miłymi telefonami z biura obsługi, że właśnie skończył się czas umowy i mają dla mnie super ofertę z telefonem(a jakże ;-)). Czemu nie. Telefon z którego Aneta korzystała już dwa lata to jeszcze podarunek od miłej "cioci" z forum Zakątek 21. Stara, wysłużona ale niezawodna Nokia. Teraz więc wybór też padł na tę markę, żeby jak najbardziej ułatwić Anecie obsługę. Duże klawisze, duży ekran, duże litery i coś co ucieszyło moją córkę najbardziej- możliwość wgrania na kartę duuuużej ilości muzyki. Nie miała problemów z opanowaniem podstawowych funkcji, weekend wystarczył. Tak więc od kilku dni ciągle słyszę jaką to jestem kochaną mamą i jak ona się cieszy z nowego telefonu. Ja też się cieszę, tyle radości i szczęścia za 1 zł ;-).
była już nawet sprzeczka z tatą, żeby nie dotykał bo popsuje, hehehehe


***
Jeszcze jeden powód do radości to telefon z klinki kardiologicznej. Na razie nie będzie kolejnego zabiegu, tak zdecydowano po konsultacjach wyniku feralnego rezonansu . Komora serca dobrze się kurczy, Anety kondycja też nie jest najgorsza więc można czekać. Kolejna wizyta za rok. Wiem, że to nieuniknione, ale teraz odetchnęłam z ulgą... jeszcze nie teraz... a co będzie później czas pokaże. Ale to jeszcze nie dziś.
Dziś Aneta cieszy się z nowego telefonu i tego się będę trzymać.

wtorek, 24 września 2013

Kolejna wizyta

Kolejna wizyta u stomatologa za Anetą. Tym razem też wytrzymała dzielnie, nawet bez popłakiwania. Co prawda dziurka była malutka, ale zawsze to jednak wiercenie, wrrrr. Była jeszcze dodatkowa atrakcja, bo następna na fotelu usiadła mama. I Aneta miała kupę śmiechu. Następna wizyta, też wspólna za dwa tygodnie.Ja jeszcze w czwartek muszę iść, proszę trzymać za mnie kciuki, bo ciężka przeprawa przedemną.
Może jednak jak będę grzeczna to dostanę nagrodę jak Aneta? Ona swoje zdobyczne tubki pasty schowała z dumą do swojej szuflady skarbów. Ciekawe czy uda się ją przekonać, żeby zamiast przechowywać jednak ich użyła?

poniedziałek, 16 września 2013

I znów wyjazd

I znów wyjazd za nami. W zeszłym tygodniu Aneta spędziła trzy dni w Instytucie Kardiologii w Aninie. Pobyt planowy, czyli stres umiarkowany i to raczej spowodowany logistyką. Czyli jak mam dojechać i gdzie przenocować w czasie jej pobytu na oddziale. I jak zwykle los szykuje nam niespodzianki, których najmniej się spodziewamy. Miał być zwykły rezonans serca. Problemem który zaprzątał mi głowę było tylko to czy Aneta poleży jakieś 40 minut bez ruchu. I wszystko było ok. Już myślałam, jaka ta moja córka jest dzielna i że powiem jej, jaka jestem z niej dumna.
W tym momencie puścili jej do żyły kontrast i wszystko potoczyło się inaczej. Nie chcę tego opisywać, bo nie chcę tego widzieć przed oczami jeszcze raz. Tak jednym zdaniem to Aneta dostała wstrząsu anafilaktycznego i praktycznie straciła przytomność. Cały dzień spędziła na OIOMie i dopiero wieczorem doszła jako tako do siebie.

Badanie niedokończone, teraz czekamy na częściowy wynik i decyzję która po nim zapadnie: operacja teraz czy odkładamy na przyszłość.

Miłym akcentem było poznanie Beaty, mamy którą znałam już wcześniej z serduszkowego forum a teraz miałyśmy okazję porozmawiać naprawdę. Pozdrawiamy Cię Beatko i mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku.

czwartek, 12 września 2013

Wycieczka do Kamionki

W czwartek, 5 września uczestnicy  Środowiskowego Domu Samopomocy wspólnie z uczestnikami Warsztatu Terapii Zajęciowej udali się na wycieczkę do Kamionki.  W garncarskiej wiosce poznawali tajniki  wyrobu naczyń glinianych na kole garncarskim, papieru czerpanego,  obejrzeli kolekcję starych radioodbiorników, kuźnię, jarzębinowy teatr, a następnie udali się do rajskiego ogrodu.
Aneta też tam była i bardzo zadowolona wróciła. Spodobało jej się zwłaszcza lepienie "kubków" jak opowiadała. Choć nie obyło się bez przygód. Znowu zasłabła i upadła :-(.  A już jakiś czas był spokój. Nie wiem czy to kwestia zmęczenia czy emocji? Większość czasu spędziła na wózku, ale akurat wtedy szła obok, bo była to żwirowa ścieżka i ciężko było pchać wózek. Chyba czas przywyknąć do myśli, że już tak będzie.


zdjęcie ze strony WTZ Morąg


środa, 4 września 2013

Zakręcona mama

Zakręcona jestem, że hej.
Szykuję się dziś z Anetą na wizytę do neurologa. W kalendarzu kółko zakreślone, podpis- neurolog 12.40. Nie puściłam jej dziś na warsztaty. Praktycznie już stoimy wyszykowane, kluczyki w ręku, dzwoni telefon:
-Dzień Dobry. Dzwonię z poradni neurologicznej, chciałam potwierdzić piątkową wizytę.
-Piątkową???!!! Ale ja mam termin dziś, na 12.40.
-Niemożliwe, wyraźnie mam panią w grafiku w piątek na godzinę 10. Zresztą pani doktor S. nie ma dzisiaj. Przyjmuje tylko w piątki.

Dla wyjaśnienia: ta wizyta w kalendarzu to była wizyta w innej przychodni, na którą musiałam czekać pół roku. Później znalazłam drugą przychodnię i dużo wcześniejsze terminy a tej nieszczęsnej nie wykreśliłam z kalendarza. A ponieważ pamiętałam, że mamy wizytę u neurologa w pierwszym tygodniu września to wszystko mi pasowało.
Gdyby nie ten telefon z rejestracji pojechałybyśmy sobie 100km na spacer, hahahahahha.

i pewnie wtedy nie było by mi tak do śmiechu ;-)

wtorek, 3 września 2013

Powrót na zajęcia

Powrót na zajęcia, wreszcie , po tak długiej przerwie. Od początku lipca Aneta była w ŚDS tylko trzy dni. Lipiec to urlop, później jakieś wyjazdy lekarskie i między nimi trzy dni zajęć, turnus to następne dwa tygodnie absencji. Skręcenie nadgarstka i szyna gipsowa to też pobyt w domu. Ale od wczoraj jest już wolna. Chirurg obejrzał dłoń i uwolnił z gipsowego więzienia. Ręka jeszcze trochę pobolewa, ale mamy nadzieję, że to już końcówka. Ma zalecone ćwiczenia i kąpiele solne nadgarstka. Dziś rano wstała i pojechała. Od nowa uczę się jak zagospodarować dzień sam na sam z sobą ;-).

czwartek, 29 sierpnia 2013

Stomatolog za nami

Byłam z Anetą na wizycie u stomatologa. Kolejny jej sukces- dała sobie założyć dwie plomby na siódemce. Jedna narkoza mniej. Tym bardziej, że nadal nie znalazłam szpitala(nie wchodzi w grę przychodnia) gdzie wykonują takie zabiegi dla dorosłych. Jedyne wyjście dla niej, jeśli nie da sobie tego zrobić na fotelu to narkoza i wyrwanie zęba. A więc to sukces podwójny. Nie powiem, było trochę łez, ale wytrzymała prawie 50 minut na fotelu. Co prawda tak mnie ściskała za rękę, że przez chwilę miałam w niej niedowład, ale co tam. Bardzo się cieszę i jestem z niej dumna.

Pouczona przez koleżanki z pewnego forum zapytałam się grzecznie na początku o odpłatność za światłoutwardzalne wypełnienie. Jest rozporządzenie, które mówi że wypełnienie światłoutwardzalne dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności jest w koszyku świadczeń bezpłatnych. Panie o niczym takim nie słyszały i zapewniały mnie, że nic takiego nie ma. Nawet sprawdzały w jakimś wykazie. Nie upierałam się, bo nie pamiętałam daty tego rozporządzenia. Powiedziałam że w takim razie zapłacę a przed następną wizytą dopytam się jeszcze w NFZ. Zasiałam jednak chyba ziarno niepewności bo na koniec wizyty panie powiedziały, że nie muszę za nic dopłacać, bo to prezent dla Anety.

To link to tego rozporządzenia: link . Mam zamiar przy okazji zajść do NFZ i zapytać u źródła czy jest obowiązujące.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Po turnusie

Dziękuję w tym miejscu wszystkim którzy przyczynili się do tego wyjazdu. To dzięki wpłatom przekazanym z 1% podatku Aneta mogła tam pojechać uczyć się nowych rzeczy i ćwiczyć nabyte już umiejętności.
Miałam wszystko dokładnie opisać po zakończeniu turnusu. Ale chyba nie da się. Za dużo się działo. Zajęcia Anety z krótkimi przerwami na posiłki i odpoczynek. Spotkania i rozmowy ze znajomymi. Bo to był taki "nasz" turnus. Znamy się wszyscy z forum internetowego a teraz już jak najbardziej realnie kontynuujemy te znajomości w życiu, min. na takich turnusach jak ten.
Największy sukces turnusowy Anety to według mnie postępy na basenie.
Uczyła się nurkować:


I pływać:


 I jeszcze podwodna fotka:


Była też cała masa innych zajęć: kinezyterapia, terapia ręki, zajęcia z pedagogiem, logopedą, sala doświadczania świata i integracja sensoryczna. Fotek z zajęć nie posiadamy, ale nie chcieliśmy przeszkadzać terapeutą w pracy. Musicie więc wierzyć mi na słowo, że Aneta pracowała ciężko i z zapałem( mniejszym lub większym ;-)).

Oczywiście na turnusie oprócz pracy był też czas na relaks i zabawę. Wyjazd do zoo, przejażdżka bryczką, grill z kiełbaskami, dyskoteka dla dzieci oraz zabawy i słodkie poczęstunki zorganizowane na urodziny dzieci.





I jeszcze jedna atrakcja: trampolina.



 


I tym optymistycznym akcentem powinien się turnus zakończyć. Niestety, w ostatni dzień turnusu Aneta skręciła nadgarstek. I teraz paraduje w gipsowej szynie:




PS- Dziękujemy Agnieszce, Alicji i Andrzejowi za fotki i filmiki.

piątek, 16 sierpnia 2013

Jesteśmy w Zaździerzu

Jesteśmy w Zaździerzu,w ośrodku rehabilitacyjnym 12 Dębów. Turnus w pełni. Przyjechaliśmy tu w sporej grupie znajomych z forum Zakątek 21. Bardzo miłe są takie spotkania na żywo, zwłaszcza teraz gdy większość osób widzimy już nie pierwszy raz. A pozostałych jeszcze milej poznać w realu.
Za dużo się nie rozpiszę, to dopiero po powrocie, bo teraz czasu na wszystko mało. Tyle się dzieje. Aneta intensywnie ćwiczy u terapeutów i na basenie. Jeszcze na kółeczko rowerem po ośrodku musi czasu wystarczyć.



Tylko wspomnę o sukcesie Anety. Po raz pierwszy zanurzyła głowę pod wodę. Ile zawsze było jęków, marudzeń, że się boi, że nie umie. Dziś przełamała się, poprosiła o taką maskę w której pływa jej koleżanka turnusowa Jagoda, z głośnym "ap" nabrała powietrza i zanurzyła głowę pod wodę. A jeszcze parę minut wcześniej nie chciała nawet zamoczyć ust.
Jaką wielką siłę ma w sobie chęć rywalizacji z koleżanką, hahahahaha.



czwartek, 8 sierpnia 2013

Candy na Zakątku Maksa

Hura :-) . Wygrałam Candy na  blogu Maksa . Słodkie Candy i jeszcze prześliczną zakładkę do książki. Dziękujemy Maksowi i Ani.


środa, 7 sierpnia 2013

Upały

Upały niemiłosierne u nas. W tej chwili o ósmej rano już jest na termometrze 24 stopnie a ma być 33. Jutro temperatura ma dojść do 35. Fajna pogoda na plażing, jak to mówią moje córki, ale Anecie nie bardzo odpowiada. Dla sercowców taka pogoda nie służy. Wczoraj ją puściłam, rano tylko trochę źle się czuła, odpoczęła na kanapie w ośrodku i było ok. Mieli piknik nad jeziorem czyli to co Aneta lubi najbardziej, hahahaha. Ale co za dużo to nie zdrowo. Te ciągłe apele w mediach, aby osoby starsze, dzieci i chore nie wychodziły w godzinach południowych z domu są jak najbardziej słuszne. Dlatego od dziś siedzi w domu. Nie powiem żeby była zadowolona, bardzo lubi jeździć na "warsztaty"(bo tak dalej nazywa ŚDS), a tu po miesięcznym urlopie w lipcu za dużo się nie nachodziła- trzy dni. Strasznie się wczoraj buntowała, powiedziała, że jest na mnie zła i nie zaśpiewa już dla mnie piosenki.
Trudno, przeboleje, ale znacznie zdrowiej będzie dla niej jak przesiedzi ten skwar w chłodnym pokoju z wiatrakiem.

wtorek, 6 sierpnia 2013

U kardiologa

U kardiologa wczoraj nic ciekawego. Pani doktor obejrzała ostatnie wypisy z Anina i stwierdziła tylko, że to bardzo dobrze, że jesteśmy pod opieką tego ośrodka. To chyba najlepsze miejsce w kraju dla dorosłych z wadami serca. Właściwie to nie spodziewałam się żadnych rewelacji, w końcu dopiero co przyjechaliśmy z Warszawy i tam teraz czekamy na rezonans serca. Ale tu na miejscu też się zawsze pokazuje na wizyty, bo w razie W lepiej mieć kardiologa bliżej niż 250km od domu. Pani doktor powiedziała też, że nie widzi przeciwwskazań kardiologicznych do zajęć na basenie. Wytłumaczyła mi również problem z tą zastawką płucną, dlaczego to takie niebezpieczne i do czego może doprowadzić w przyszłości. Polega to na tym ogólnie, że to zwężenie na pniu płucnym wymusza zwiększoną pracę prawej komory serca i jej stopniowe uszkodzenie. A u Anety przecież i tak już jest nie do końca sprawna.


Ps. Właśnie miałam telefon od Anety. Do trzech razy sztuka. Dwa dni po urlopie na zajęciach minęły spokojnie a dziś dzwoni i mówi, że kręci jej się w głowie.
Moje optymistyczne podejście do dzisiejszego dnia gdzieś się ulotniło....

czwartek, 1 sierpnia 2013

Pisać... nie pisać...

Pisać... nie pisać... żeby nie zapeszyć. Aneta coraz rzadziej ma zawroty głowy i nie pada już tak na okrągło na podłogę. Mam nadzieję, że to nowe leki podziałały. Oby, i oby tak było dalej.
Z tymi atakami padaczkowymi to istny zawrót głowy, dosłownie. Rozmawiałam z panią neurolog. Na taki atak nie ma podobno wpływu czy chory jest w domu, czy poza nim, czy jest jakiś gość, czy przeżywa jakąś rozmowę. Natomiast u mojej Anety ataki najczęściej występują poza domem lub w domu jeśli coś przeżywa lub mamy gości.
Teraz w lipcu był cały miesiąc urlopu więc miałam okazję zaobserwować jak się Aneta będzie czuła w domu. Prowadzę skrupulatnie zapiski i wychodzi z nich, że czuje się dobrze, jeśli siedzi sama w domu, nie idziemy lub nie przyjmujemy w domu kogoś kogo bardzo lubi. Oraz nie przeżywa czegoś tak jak swoich urodzin. Hmmmm... . Czyli co taka padaczka/nie padaczka??

Dziś pierwszy dzień na zajęciach w ŚDS. Wstała rano bez mrugnięcia okiem, wybrała sie dwa razy szybciej niż zwykle i radosna pojechała. Do tej pory ok. Jak minie cały dzień?

piątek, 19 lipca 2013

Urodzinowo po raz drugi

Urodzinowo po raz drugi, bo tym razem "prawdziwie". Wczoraj osiemnastego lipca moja najstarsza córka skończyła 24 lata. Wiele myśli kłębi się po głowie, i tych radosnych i tych mniej wesołych. Nieważne, cieszmy się dniem dzisiejszym.

Aneta na szczęście wyzdrowiała, i w czwartek wstała już z łóżka. Mogła więc cieszyć się swoim świętem. Był tort(znowu, hahahaha), goście(tym razem troszkę mniej ;-) ), prezenty  i życzenia.
Doszedł też w trakcie imprezy zamówiony solidarnie przez urodzinowych gości wymarzony prezent Anety. Kurier nie mógł lepiej trafić. Jej radość jest dla mnie bezcenna....

uratowałam dla Was kawałek tortu ;-)
chwila niepewności....

... i jest... wymarzony prezent

oczywiście od razu próba
goście też próbowali

i to nie tylko ci młodsi