niedziela, 30 czerwca 2013

I po weselu

Wczoraj byliśmy na ślubie mojej chrześnicy Pauliny. Kiedy te małe dziewczynki tak rosną, że stają się dorosłymi kobietami.
Aneta zachwycona uroczystością w kościele, bardzo to przeżywała. Może aż za bardzo, po pierwszy raz zasłabła przy wejściu do domu, i następnie jeszcze dwa razy w odstępach półgodzinnych. Tak, że nam się pobyt na imprezie skrócił. I tak zresztą nie planowaliśmy baletów na całą noc, ale z godzinkę, dwie dłużej ... Może też upał dał się jej odrobinę we znaki. Już podczas jazdy i po powrocie do domu czuła się dobrze, czyli nie ma jak to w domu. Pecha moja dziewczyna miała z tą imprezą, bo akurat zrobił jej się wrzód pod pachą i pomimo opatrunku mocno jej doskwierał(dziś już ok, bo w nocy pękł).
Ale Aneta to dzielna dziewczyna i pomimo zawirowań(i to dosłownych, hahahaha) bardzo jej się podobało i do domu wróciła przeszczęśliwa. Sukienka podobała jej się tak bardzo, że nawet nie chciała jej zdjąć tylko chodziła w niej cały wieczór. To najważniejsze.

nasza rodzinka i młoda para

1 komentarz:

  1. Wyglądacie rewelacyjnie !!! Też się zastanawiam kiedy i jak szybko ten czas ucieka. Moja starsza córka w tym roku kończy 35 lat, pierwsze, delikatne zmarszczki na twarzy..... ech!

    OdpowiedzUsuń