środa, 16 października 2013

Dermatolog i endokrynolog

Dermatolog i endokrynolog też już za nami. Pół roku czekania na wizytę, godzina jazdy samochodem, 10 minut w gabinecie i .. i nic. Panie popatrzyły sobie na Anetę, Aneta na nie, a ja dowiedziałam się, no nic się nie dowiedziałam. Pani dermatolog powiedziała, że właściwie ja już wszystko wiem i doskonale sobie radzę, a pani endokrynolog objechała nas za 20min spóźnienia.  To, że pędziłyśmy tam z innego gabinetu przez pół miasta nie bardzo panią doktor interesowało. Ciekawe, że w druga stronę  pacjent nie ma prawa się odezwać czekając na spóźnionego lekarza przed gabinetem ;-).
Do zobaczenia za pół roku, jak się uda, bo do endokrynologa nie ma jeszcze zapisów na przyszły rok. Czyli nic pewnego z terminem wizyty styczeń/luty.

Mam czasami takie wrażenie, że moje życie toczy się od wizyty kontrolnej w jednym gabinecie, poprzez badania, wyniki do następnego badania, wizyty... itd. Od jednego zakreślonego kółeczka w kalendarzu do drugiego. Choć to właściwie życie Anety, ja jej tylko towarzyszę, to ją mierzą, osłuchują, kują, oglądają... . Muszę ją pochwalić. Dzielnie sobie z tym radzi.

nasz "zakółkowany" wrzesień

2 komentarze:

  1. Czyli z wiekiem będzie przybywać konsultacji? Ale się ucieszyłam. ;) PS Też nie lubię wizyt, po których mam wrażenie, że tylko czas straciłam, zamiast dowiedzieć się czegoś konstruktywnego. Medal dla Anety za dzielność w znoszeniu konsultacyjnych niedogodności. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie koniecznie będzie przybywać. Czasami myślę, że Aneta wygrała taki los na zespołowej loterii. Bonus w bonusie ;-) .
      Nie ukrywam, że zdarza mi się patrzeć z pewną zazdrością na młodzież i dorosłych ludzi z zD, którym nic nie dolega.

      Usuń