czwartek, 30 stycznia 2014

Wypad do kina

Wypad do kina, a właściwie to wyprawa. 50 km w jedną stronę. Ale jak się obiecało, to trzeba słowa dotrzymać. Obiecałam Anecie wyjście do kina na film Hobbit- Pustkowie Smauga. Początek miesiąca z ładną pogodą jakoś szybko minął a dziś ostatni dzień grali go w naszym kinie. Zima w pełni, mróz poniżej 10 stopni i wiatr, a my w drogę. Napisałam w naszym kinie, i się uśmiechnęłam, bo do tego kina mamy godzinę jazdy samochodem. Cóż, uroki mieszkania na końcu świata.
Przed kinem zaliczyła jeszcze Aneta badania w laboratorium, bo jak zwykle staram się upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Dzięki naszej zreformowanej służbie zdrowia, badania laboratoryjne mogę zrobić w tej przychodni gdzie przyjmuje lekarz(akurat te 50km od domu). W moim miejscowym musiałabym za nie płacić. Czasami nie warta skórka wyprawki, czyli paliwo jest droższe niż badania i wtedy robię jej na miejscu. I tak zaoszczędzę. Dziś badań było więcej a i wyjazd do kina obowiązkowy. Czyli wszystko się zgrało.
Oczywiście oprawa konieczna, czyli zestaw popcorn i pepsi przed seansem oraz wizyta w KFC po.
Cóż napisać o filmie. Aneta zachwycona, rozanielona i wniebowzięta. Jeszcze przez pół godziny po filmie mało co się do mnie odzywała z wrażenia, hehehehe. Mówię, żeby opowiedziała tacie co było w filmie, a ta na to: "mój kochany Bilbuś" ;-).

najgorsze jest czekanie "kiedy wpuszczą"





Zwiastun filmu:



I jeszcze piosenka, która baaardzo mi się spodobała: I See Fire





PS. No dobrze, przyznam się. Ten film to nie tylko ze względu na Anetę. Też kocham te klimaty ;-).

sobota, 25 stycznia 2014

I bęc...

I bęc... znowu Aneta poleciała wczoraj na podłogę. Były tańce w ŚDS, wie, że je nie wolno brykać za bardzo na parkiecie. Zarzeka się więc, że nie dlatego upadła. Piszczący mikrofon to przyczyna. Wiem jak reaguje na takie dźwięki, więc jej wierzę. Byłam świadkiem jak pisk czterolatka tuż przy niej wywołał natychmiastowe fik u Anety.
I codziennie telefon z busa tuż po ósmej, że jej słabo, świeża codzienność. A ja zapieram w środku, że będę twarda, ale nie sposób zatrzymać kołowrotek myśli w głowie...

Wizytę pani kurator dziś zaliczyliśmy. Z racji opieki nad Anetą mam na głowie właśnie takie wizyty i pisanie raz na pół roku sprawozdania z tej opieki. Dawno nikogo nie było, odzwyczaiłam się już, ale cóż począć. Do osiemnastki jakoś nikt mnie nie wizytował jak się nią opiekuje. A teraz mus przywyknąć. Choć czuję się lekko zmieszana przy takich kontrolach.

środa, 22 stycznia 2014

Dorasta panienka...

Wczoraj rano zastałam Anetę w łazience przed lustrem jak maluje usta moją szminką.
Nic takiego, prawda? Słowa kluczowe to lustro i maluje usta. Aneta od kilku lat nie tylko że nie patrzy w lustra ale nawet szyby wystaw omija łukiem. A smarowanie ust czymkolwiek(np. delikatną szminką ochronną) wywoływało odruch wymiotny.
A tu proszę, normalnie szok z samego rana.


Dorasta mi panienka. Kilka lat temu miałam lekkie załamanie, nie wierzyłam, że tak długo będziemy razem... Ten lęk, który chyba mają wszystkie matki, a matki niepełnosprawnych dzieci w szczególności, wprost mnie dusił. Musiałam wspomagać się farmacją. Teraz też czasami nachodzą mnie gorsze chwile. Szybsze bicie serca i uczucie lęku(czyżby gorzej się poczuła?!), kiedy odbieram telefon od Anety. Już kilka razy wchodziłam nocą na górę do jej pokoju, żeby sprawdzić czy wszytsko w porządku.
Dlatego staram się pielęgnować te wszystkie dobre chwile, zabawne historyjki, zająć nimi myśli i nie skupiać się tylko na tym ile razy zasłabła w tym tygodniu.

Na dziś fotki choinek. To nasz przedoknowe choinki, a niżej Anetki świąteczna choinka wykonana na zajęciach w ŚDS.


poniedziałek, 20 stycznia 2014

ach, ci idole ...

Aktualny idol Anety to Bilbo Baggins z Hobbita(Martin Freeman). Wczoraj oglądamy Sherlocka, Aneta oczywiście zachwycona, bo rozpoznała aktora.
Siedzi na fotelu i przeżywa. W pewnym momencie podpiera ręką brodę i ze specyficzną modulacją głosu, z maślanymi oczami mówi:
- och... Mój ty tygrysku...

Poległam ....

piątek, 17 stycznia 2014

Poranne wstawanie

Poranne wstawanie nigdy nie było moją mocną stroną. Funkcja drzemki w telefonie to fajna sprawa.Co innego Aneta. Ta tylko usłyszy budzik i podnosi się z łóżka. Przynajmniej w te dni kiedy jedzie na zajęcia, bo w inne, kiedy budzik milczy a wredna matka(czyli ja) postanawia ją zwlec z łóżka przed dziesiątą to musi ją ściągać z niego za nogę. Ogólnie w tygodniu jest tak, że ja nie  mogę doczekać się weekendu, żeby się wyspać, a Aneta nie może doczekać jego końca, bo chce jechać na "warsztaty".
Sprawa wstawania po nowym roku nabrała tempa, bo zmienili rozkład jazdy i bus po Anetę przyjeżdża o 6.40 czyli pobudka o 5.50. 20 minut wcześniej, buuuuu. Za to droga do Ośrodka, odległego o jakieś 20 km straaaasznie się wydłużyła i trwa jakieś 2 do 2,5 godziny. Dociera tam sporo po 9. Nie wiem naprawdę z czego się ta dziewczyna tak cieszy wsiadając rano do busa.....

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku

Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku. Oby nam się dobrze wiodło i tradycyjnie nowy był lepszy niż poprzedni. Nie żeby ten był zły, ale zawsze może być lepiej, prawda?A więc serdeczne życzenia od nas i tradycyjnie już uśmiech od Anety.



Niektórzy zauważyli, że blog nam się zaciął jakoś tak na początku grudnia. No tak, skruszona przyznaję się do zaniedbań w pisaniu. Grudzień taki zakręcony, błyskawicznie mi umknął. Chyba te przygotowania do świąt i ich atmosfera skutecznie zawróciła mi w głowie. Trochę się działo, nie wiem czy tak chronologicznie ale postaram się co nieco wspomnieć: mikołajkowa niespodzianka od warszawskiej firmy czyli paczuszka niespodzianka ze słodyczami i pluszowym misiem. Radość Anety bezcenna. Uczestniczyła też Aneta w uroczystej wigilii uczestników i kadry Warsztatu Terapii Zajęciowej i Środowiskowego Domu Samopomocy. Bardzo zadowolona z wyjścia, humoru nie popsuły nawet dwie wywrotki i potłuczone kolano ;-). Oczywiście Święta Bożego Narodzenia to niepowtarzalny czas, były w domu siostry, przyjechała też ukochana babcia i ciocia. Na pierwszym miejscu wymarzone prezenty od Mikołaja. Tak bardzo przeżywane, że przed samą wigilią zaliczone zasłabnięcie i reszta uroczystości na leżąco. Na leżąco zresztą Aneta odbyła całe święta, bo dopadło ją przeziębienie. Które zaraz po światach zresztą przekazała mamusi, do tej pory jestem na antybiotyku, po raz pierwszy  życiu chyba tak mocno się przeziębiłam. Śnieg w grudniu widziałyśmy tylko na początku miesiąca, kiedy to tak nas zawiało, że byliśmy przez moment odcięci od świata. Ostatnia nowinka to taka, że przybył nam jeden domownik: suczka mopsa. Już nie na zimowe wczasy tym razem do nas wpadła, ale na stałe.
Zaczynamy Nowy Rok. Liczymy, że będzie dla nas pomyślny, wchodzimy w niego z nowymi nadziejami i pragnieniami. Pozytywne myślenie ma dużą siłę. Powodzenia dla Was i dla nas.