czwartek, 27 lutego 2014

Mamy ospę

Mamy ospę. Konkretnie Aneta ma ospę. Skąd ja przywlekła, nie mam pojęcia. W każdym razie obsypana równo. Łatwiej chyba byłoby przejechać ją wałkiem malarskim niż pędzelkować pojedyńczo zmiany ;-). Znosi to dzielnie, nie drapie się. Ma lekki stan podgorączkowy i trochę obolałe gardło. Największa kara dla niej to siedzenie w domu- "chcę na warsztaty i już"!
Oczywiście nie mogłam się powstrzymać, żeby nie naczytać się w internecie o wszelkich możliwych powikłaniach u osób dorosłych oraz u takich z obniżoną odpornością. Teraz czuję się jakbym siedziała na beczce prochu w oczekiwaniu na wybuch...

Jest jeszcze lepiej, bo oboje z mężem nie przechodziliśmy ospy w dzieciństwie, więc tak jakby następni w kolejce jesteśmy.

Acha, i jeszcze przepadnie Anecie poniedziałkowa wizyta u lekarza specjalisty zapisana już jesienią. Super. Aż się boję zadzwonić i usłyszeć kolejny termin.

4 komentarze:

  1. Się dziewczynie dostało na tak piękną końcówkę zimy. :( Niech zdrowieje bez komplikacji i pędzikiem. No i niech rodzicom nie sprzeda wirusa. Trzymajcie się ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Ta to ma pecha. Zwłaszcza, że nie przypominam sobie ostatnio żadnej ospy wśród znajomych...

      Usuń
  2. o rety, ale niespodzianka. niech przejdzie bez problemów. a tej wizyty żal jak... ospa jasna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moja mantra: niech przejdzie bez problemów. A wizyta z 3.03. przełożona na 28.04. I to tylko dlatego taki "szybki" termin, że Aneta to stała pacjentka z kontrolą co trzy miesiące.

      Usuń