sobota, 5 kwietnia 2014

Pogadanka

Pogadanka. Była już kilka razy. Z wynikiem przeciwnym do oczekiwanego. Chodzi o telefon, a raczej koszt miesięcznego doładowania. Prozaiczny kłopot rodziców z dziećmi, ale postawił mnie teraz w sytuacji patowej. Z jednej strony chcę, żeby Aneta mogła w każdej chwili do mnie zadzwonić, a własciwie puścić mi sygnał, bo cwaniara tak właśnie robi, a ja odzwaniam, czyli na koncie coś musi mieć. Z drugiej strony, wychowawczo i w trosce o stan mojego portfela powinnam jej zrobić "karencję" w dzwonieniu. Telefon ma Aneta już kilka lat i jak do tej pory nie było problemów z doładowywaniem. Starczało minimalne doładowanie na miesąc. Ale nie ostatnio! Po wczorajszym "doładuj mi konto" sprawdziłam dziś biling. Niemożliwe, przecież doładowane miała 4 dni temu. Możliwe, możliwe... W ciągu trzech tygodni 109 połączeń do kolegi. Oczywiście nie poczuwa się do winy, twierdzi, że do kolegi puszcza tylko sygnał a rozmawiała z panią Anią. Częściowo zgadza się, bo na rozmowie do Ani skończyła jej się kasa, ale poprzednie sto parę połączeń jakoś jej umyka.
Wybiórcza inteligencja mojej córki mnie przerasta. Do mnie umie puszczać sygnał, do kolegi już nie wie o co mi chodzi ...
Ach, ta młodzież ...

6 komentarzy:

  1. Tylko uśmiechem, szeeeerokim uśmiechem skwituję twój wpis. Bo co tu pisać, gdy w porywach serca kieszeń się nie liczy. Nic się nie liczy. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak :))). Podeszłam jednak do tego pedagogicznie i nie doładowałam jej dziś telefonu. Znam jednak siebie i wiem, że złamię się pewnie popołudniu. Już rano mało co nie skapitulowałam, kiedy po moim kolejnym "nie" na prośbę o dychę na konto, usłyszałam "doładuj mi za pięć złotych, proszę" ...

      Usuń
    2. Jasne! racjonalnie, do pionu. ;) A Aneta negocjuje... :)) Uwielbiam was. :*

      Usuń
    3. I wynegocjonowała. Dziś rano konto doładowane ;-)

      Usuń
  2. coś mi się zdaje, ze to ten kolega od róży :)

    OdpowiedzUsuń