piątek, 23 maja 2014

Bliskie spotkanie

Bliskie spotkanie z szerszeniem, a raczej z dwoma szerszeniami zaliczyła wczoraj Aneta. zaniepokoił mnie rumor na górze i jej piski. Lecę tam i na schodach spotykam sie z Anetą. Cała rozdygotana, roztrzęsiona a tętno chyba do 200 jej skoczyło. Pytam się co się stało, a ta krzyczy tylko "nie lubię ich! Nie lubię ich!". Kogo? "Os nie lubię!". Sprowadziłam ją na dół, zaopatrzyłam się w łapkę na muchy i idę do jej pokoju. Osy okazały się dwoma wielkim szerszeniami. Udało się i obydwa zostały unieszkodliwione ;-). Anetę z kolei chyba z pół godziny uspokajaliśmy. Ten rumor który usłyszałam to wtedy jak uciekając przewróciła się razem z krzesłem.Więc dostała dokładne instrukcje: że ma się nie bać, po prostu wyjśc z pokoju, zawołać nas a my te szerszenie załatwimy łapką albo kapciem.
Dziś doszłam do wniosku, że za bardzo ją uspokoiliśmy. Przychodzi na dół i bardzo dumna z siebie opowiada: "zabiłam szerszenia!"Czym?! "Tym. Kapciem! I wyrzuciłam za okno".
I co? Teraz mam urządzić następną pogadankę na tema jak bardzo boli ugryzienie szerszenia?

Swoją drogą, w ciągu ostatnich kilku dni to czwarty szerszeń. Chyba gdzieś blisko muszą mieć gniazdo. Nie podoba mi się to.


2 komentarze:

  1. Oj, nie zazdroszczę przeżyć. Jeśli tak często goszczą u was szerszenie, może warto o jakiejś moskitierze na okno pomyśleć. Zawsze to jakaś ochrona.
    PS Ostatnio słuchałam audycji o najbardziej zagrażających stworzeniach na świecie. Szerszeń okazuje się nie taki straszny (no chyba że jest się uczulonym na jego jad :/). Ale te pięć ukąszeń szerszenia, które niby mają zabić, to bujda. Żeby zabić człowieka potrzeba jadu ok. 100 szerszeni. Niemniej życzę żadnych więcej spotkań z tym owadem. Mało przyjemny zwierz.

    OdpowiedzUsuń