czwartek, 27 sierpnia 2015

Wycieczka po buty

Byłam z Anetą u ortopedy. Koniecznie zalecił jej noszenie butów ortopedycznych wyrównujących skrócenie prawej nogi wywołane dysplazją biodra. Ma niestety coraz większe problemy z kolanem. Operacja racej w jej wypadku nie wchodzi w grę, zostało nam więc tylko obuwie ortopedyczne. Nie wiem czemu buty ortopedyczne robione na zamówienie, nie dość, że bardzo drogie to są jeszcze takie brzydkie. Spróbowałam czegoś innego. Kupiłam buty profilaktyczne i u szewca zleciłam doklejenie koturnu. Koszt taki sam, a wygląd lepszy. Tak więc odebrałyśmy wczoraj nowe buty Anety, pierwsze, bo musi mieć jeszcze jesienne i zimowe przecież.



Pogodę dalej mamy piękną, więc nie mogłyśmy się oprzeć, żeby nie zatrzymać się po drodze na krótki spacer po lesie.



poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Na pikniku ...

W sobotę na pikniku rodzinnym się działo. Zabawy, konkursy, ognisko, kiełbaski i pyszne ciasto. Pogoda też dopisała, choć przez chwilę straszyło nas kroplami deszczu. Imprezę organizowało morąskie TPD, które już po raz czwarty spisało się na medal i zafundowało nam sporo atrakcji. Aneta się nie obijała i także brała udział w zawodach. Na dowód mamy zdjęcia z niektórych konkurencji.




A tu rodzinnie relaksacyjnie:




poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Wróciłyśmy

Wróciłyśmy z turnusu rehabilitacyjnego w ośrodku 12 Dębów w Zazdzierzu.
Niezmiennie cieszy nas pobyt w tym miejscu. Tyle razy już go opisywałam, że nie będę się znowu powtarzać. Powiem tylko, że zapisałam Anetę na turnus za rok, choć pierwotnie nie miałam tego w planach ;-). Ten wyjazd to dużo ciężkiej pracy Anety ale i wielka frajda dla niej, i dla mnie.
Zajęć rehabilitacyjnych jest kilka godzin dziennie: fizykoterapia, logopeda, pedagog, zajęcia z terapii ręki, sala doświadczenia świata i SI. Aneta lubi chodzić na wszystkie, ale na basen szczególnie, postępy choć małe to są, i cieszą nas obie.



Pierwsze dwie godziny pobytu na ośrodku mało co nie były by ostatnimi. Aneta "złapała zająca" i nadwyrężyła sobie kostkę. Na szczęście obyło się bez szyny i nie wracałyśmy do domu. Choć przez trzy dni jej noga wyglądała tak:
 Praca i terapie swoją drogą, ale zabawa też musi być:
Na basenie nie było lekko:
A tu Aneta w obiektywie Alicji:
I jeszcze jedno, odbieranie upominku w turnusowej loterii:
Po dwóch tygodniach niewidzenia, spotkanie z tatą i piękne popołudnie spędzone nad wodą: