piątek, 4 października 2013

I pojechał...

I pojechał bus jak co rano. I jak co rano czuję małą igiełkę, że Aneta tak ochoczo do niego wsiada. Tak czeka niecierpliwie na jego przyjazd, a większe spóźnienia to prawie koniec świata. Dla mam, których dzieciaki od małego jeżdżą do przedszkoli, szkół to pewnie normalka. Ale Aneta 22 lata spędziła w domu, pod skrzydłami mamusi. A teraz, ta moja dorosła-niedorosła córka już drugi rok wstaje rano, ubiera się i wybywa w swój świat, żeby wrócic dopiero późnym popołudniem.
Niezmiennie mnie ten widok lekko wzrusza. Jak tak uśmiecha się do swoich znajomych, macha do nich i nie ogladając się zupełne na mnie wsiada.


1 komentarz: