wtorek, 3 grudnia 2013

I znowu...

I znowu Aneta coraz częściej ląduje na podłodze. W ciągu ostatnich dniu już trzy razy się przewróciła. Wczoraj nabiła sobie guza na głowie tak uderzyła o podłogę. Aby do piątku, ma w ten dzień wizytę u neurologa i kardiologa. Choć z drugiej strony nie bardzo wiem, co one pomogą. Czy mnie uspokoją czy wprowadzą w jeszcze gorszy nastrój. Czy po prostu nie wniosą nic nowego.
Najgorsze, że Aneta nie wyczuwa wcześniej tych ataków i po prostu przewraca się tam gdzie stoi. Z racji zaburzonej krzepliwości krwi jest bardzo podatna na wszelkiego rodzaju wylewy, co mnie jescze bardziej niepokoi.

Moja matczyna nadopiekuńczość każe mi ją zamknąć w domu, posadzić w poduszkach i chuchać i dmuchać, aby była bezpieczna. Wiem, że nie mogę jej tego zrobić, ośrodek to cały jej świat, jej przyjaciele i znajomi. Ale jeśli jej choroba kiedyś mnie do tego zmusi...? Wolę nie rozważać tego w tej chwili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz