Mam zdolną córkę, jakbym jeszcze tego gdzieś nie napisała to teraz piszę. Dziś byłam na takim małym spotkanku gdzie uczymy
się różnych technik rękodzieła. Uczymy się my, czyli mamy
niepełnosprawnych dzieciaków z koła przy TPD. Miałam okazję zapoznać się z wikliną papierową i z jej
początkiem czyli kręceniem gazetowych rurek. Tym samym kręceniem z
którego podśmiewam się żartobliwie z Anety. Proszę teraz sobie wyobraźcie
jak z kawałka gazety szerokiego na 7cm, za pomocą wykałaczki do
szaszłyków skręcić jak najdłuższą i najcieńszą rurkę? Masakra.
Obiecuję nie podśmiewać się z pracy mojego dziecka. Oboje z mężem polegliśmy. Aneta usiadła, wzięła gazetę, patyczek, przyłożyła ... i szuuuu. Parę ruchów, kropla kleju na końcu i jest rurka.
Kręcenie gazetowych rurek jest rzeczą bardzo trudną i przyznaję się oficjalnie, że Aneta umie w tym względzie więcej niż ja.
To fotka koszyka z wikliny papierowej, którego co prawda nie robiła Aneta, ale zrobiony został z rurek kręconych między innymi przez nią. Kupiła mi go na WTZ i dała w prezencie.
No ba, pewno, że zdolna córka! Wiadomo - po mamusi! (nawet jeśli ta jeszcze nie potrafi tak zgrabnie zwijać rurek z papieru ;)). Fajnie, że Aneta ma te warsztaty! :)
OdpowiedzUsuńGrażynka, pewnie, że zdolna :)) gratuluję :)
OdpowiedzUsuń