Przed kinem zaliczyła jeszcze Aneta badania w laboratorium, bo jak zwykle staram się upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Dzięki naszej zreformowanej służbie zdrowia, badania laboratoryjne mogę zrobić w tej przychodni gdzie przyjmuje lekarz(akurat te 50km od domu). W moim miejscowym musiałabym za nie płacić. Czasami nie warta skórka wyprawki, czyli paliwo jest droższe niż badania i wtedy robię jej na miejscu. I tak zaoszczędzę. Dziś badań było więcej a i wyjazd do kina obowiązkowy. Czyli wszystko się zgrało.
Oczywiście oprawa konieczna, czyli zestaw popcorn i pepsi przed seansem oraz wizyta w KFC po.
Cóż napisać o filmie. Aneta zachwycona, rozanielona i wniebowzięta. Jeszcze przez pół godziny po filmie mało co się do mnie odzywała z wrażenia, hehehehe. Mówię, żeby opowiedziała tacie co było w filmie, a ta na to: "mój kochany Bilbuś" ;-).
najgorsze jest czekanie "kiedy wpuszczą" |
Zwiastun filmu:
I jeszcze piosenka, która baaardzo mi się spodobała: I See Fire
PS. No dobrze, przyznam się. Ten film to nie tylko ze względu na Anetę. Też kocham te klimaty ;-).
Ło matulu, widać w oczach Anety jak bardzo się cieszy, zaopatrzenie kinowe jest i tylko to czekanie .... :D
OdpowiedzUsuńTak, dłużyło jej się okropnie. Zwłaszcza, że ze względu na pogodę i wizytę na pobraniu krwi w laboratorium, wyjechałam wcześniej z domu. Skutkiem czego w kinie byliśmy godzinę przed seansem ;-)
OdpowiedzUsuńFajny, babski wypad! :) Wart niejednego Anety uśmiechu. PS Rozczula tym rozanieleniem na tle Bilbusia.:)
OdpowiedzUsuńBilbo Baggins na stałe wpisał się na listę jej idolów. Szkoda, że tak rzadko chodzimy do kina.
Usuń