środa, 16 grudnia 2015

Miło było

Miło było i się skończyło. Aneta znowu miewa zasłabnięcia, dwa, trzy razy w tygodniu. Tak fajnie już było, czasami miesiąc lub kilka tygodni bez ataków. Powróciły też, jak to nazywa Aneta "koszmary". Dla mnie to nie są koszmary, jeśli już to takie na jawie, nie we śnie. Dziś już trzeci raz krzyczała, przed chwilą byłam w jej pokoju i tuliłam po kolejnym "złym śnie".
Najgorsze jest to, że jeśli te jej zwidy i strachy mogę jakoś powiązać neurologicznie, to co do zasłabnięć, to wbrew ocenie lekarzy wcale nie tak jednoznacznie kojarzą mi się z padaczką. Dlaczego tak często miewa je podczas wysiłku? Np. przy tańcu czy wchodzeniu po schodach. Może to serducho strajkuje? Jakieś chwilowe niedotlenienia?
Mam o czy myśleć dziś w nocy :-( .

2 komentarze:

  1. Trzymaj się mamo Anety! :-(
    Przeczytałam ten wpis, myślę o Was i na pewno będę się modlić za zdrowie Anety i brak koszmarów.
    Pozdrawiam Was Obie!

    OdpowiedzUsuń