Aneta się zakochała. Podeszła do mnie, z rumieńcem na policzkach i mówi: "Mamo, chyba się zakochałam". I zrobiła się czerwona jak piwonia. Pytam się w kim. "W Mitchelu Musso". Dla niezorientowanych Mitchel Musso to idol nastolatek, występował min. w filmie Hannah Montana jako jej przyjaciel. Dobrze i jak tu przeprowadzić rozmowę z nastolatką, dorosłą kobietą właściwie, o tym, że jej sympatia żyje gdzieś w innym świecie i w nasze progi nie zawita? Walnąć prosto z mostu: masz zepół Downa nic z tego?! Nie chcę jej ranić, urocze było to jej zażenowanie i nieśmiałość z jaką to powiedziała. Mówiła jeszcze o tym, że chciałaby mieszkać w innym domu właśnie z Michelem, gotować mu obiad, tulić się, że chciałby mieć dziecko. Tłumaczę jej żartobliwie, że to niemożliwe, że on mieszka w innych krajach, że to aktor, że coś tam. Ona na to, że wie, ale "mamo, to w moich snach. Mogę marzyć?". Powiedziałam, że może.
Teraz siedzę, piszę to i mam chęć płakać. Przecież zawsze mówię, że "oswoiłam" zespół Downa u Anety, że najważniejsze dla mnie jest jej chore serce, że tym sie martwię. I to prawda. Prawda na co dzień. Ale w takich chwilach, jak takie rozmowy chcę mi się wyć. Ona nie chcę dużo od życia, żadnych ambitnych, wygorowanych planów. Chce mieć męża, dziecko i gotować im obiad. A zespół jej to odebrał. I jeszcze to jej zrozumienie. Ona wie, że może tylko o tym marzyć, tylko "śnić".
Grażynko, uściskaj Anetkę ode mnie.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi się bardzo zrobiło... bo zdaję sobie sprawę, że właśnie ten zespół odbiera naszym dzieciom szansę na bycie mamą, tatą, na stworzenie prawdziwego związku z osobą kochaną, nie tylko tak na niby, w snach, czy w marzeniach :(((