W nowy tydzień należy wkroczyć z optymizmem. Do takich wniosków doszłam patrząc od wczoraj na Anetę. W ubiegłym tygodniu taka bidula skulona siedziała obolała, a od weekendu kwitnąca. A dlaczego? Bo w poniedziałek idzie na warsztaty i stąd jej radość. Ciągle tylko pytała: który dzisiaj? I czy na pewno w poniedziałek pójdzie. Wstała dziś jak skowronek i ubrała w dziesięć minut co u niej jest rekordem . Zadowolona pojechała , zadowolona wróciła, coś tam poopowiadała. Raczej skąpo niż szeroko, no ale dziewczyna stęskniona za komputerem więc czasu na gadki nie ma. Więc tak sobie myślę, że nie mogę być gorsza i zamartwiać się całymi dniami. Trzeba się cieszyć że słońce dziś świeci i nie marudzić za bardzo, ot co.
Na potwierdzenie miłego początku tygodnia przyszła dzisiaj przesyłka od wirtualnej "cioci" Izy. Dziękuję ślicznie, jeśli nas doczytasz,w imieniu Anetki. Widokówka już siedzi za lusterkiem a z piękną torebką wybiera się jutro na warsztaty.
Grażynko, ja mam tak samo jak Aneta. Ktoś wymyślił bzdurę, że "nie lubię poniedziałków", a ja owszem. Nowy tydzień, to nowe wyzwania, wrażenie, że zaczyna się coś od początku.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo wiosennego optymizmu i radości z chwil obecnych.
Anetko ściskam i oby cały tydzień był taki radosny :)
OdpowiedzUsuń