Aneta też tam była i bardzo zadowolona wróciła. Spodobało jej się zwłaszcza lepienie "kubków" jak opowiadała. Choć nie obyło się bez przygód. Znowu zasłabła i upadła :-(. A już jakiś czas był spokój. Nie wiem czy to kwestia zmęczenia czy emocji? Większość czasu spędziła na wózku, ale akurat wtedy szła obok, bo była to żwirowa ścieżka i ciężko było pchać wózek. Chyba czas przywyknąć do myśli, że już tak będzie.
zdjęcie ze strony WTZ Morąg |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz