Zakręcona jestem, że hej.
Szykuję się dziś z Anetą na wizytę do neurologa. W kalendarzu kółko
zakreślone, podpis- neurolog 12.40. Nie puściłam jej dziś na warsztaty.
Praktycznie już stoimy wyszykowane, kluczyki w ręku, dzwoni telefon:
-Dzień Dobry. Dzwonię z poradni neurologicznej, chciałam potwierdzić piątkową wizytę.
-Piątkową???!!! Ale ja mam termin dziś, na 12.40.
-Niemożliwe, wyraźnie mam panią w grafiku w piątek na godzinę 10.
Zresztą pani doktor S. nie ma dzisiaj. Przyjmuje tylko w piątki.
Dla wyjaśnienia: ta wizyta w kalendarzu to była wizyta w innej
przychodni, na którą musiałam czekać pół roku. Później znalazłam drugą
przychodnię i dużo wcześniejsze terminy a tej nieszczęsnej nie
wykreśliłam z kalendarza. A ponieważ pamiętałam, że mamy wizytę u
neurologa w pierwszym tygodniu września to wszystko mi pasowało.
Gdyby nie ten telefon z rejestracji pojechałybyśmy sobie 100km na spacer, hahahahahha.
i pewnie wtedy nie było by mi tak do śmiechu ;-)
Często się zdarza, że coś się wbije do głowy i już tam zostaje, chociaż niepotrzebnie. Nie przejmuj się, ja też tak mam ;)
OdpowiedzUsuń