Jedziemy do Warszawy, a tak właściwie to właśnie z niej wróciłyśmy. Wyjazd dla uczestników i ich opiekunów zorganizował Środowiskowy Dom Samopomocy do którego uczęszcza Aneta. Mogłabym pisać o tej wycieczce trzy dni, bo tyle właśnie trwała. Program wyjazdu bardzo bogaty, bo czego my tam nie widzieliśmy: Centrum Nauki Kopernik, spektakl w teatrze Buffo(przecudny), Zamek Królewski, Sejm, Rynek Starego Miasta, objazdowe zwiedzanie Warszawy, wycieczka do TP na ul. Woronicza i Wilanów.
Wszystko interesujące i ciekawe. Przewodnicy, który zajmujący sposób potrafili przekazywać informacje specyficznym przecież wycieczkowiczom.
Aneta zafascynowana tym co widziała, zakochała się w komnatach Zamku Królewskiego( mam już pomysł na prezent świąteczny- album ze zdjęciami wnętrz tego miejsca byłby idealny),przejęta do granic. I to dosłownie, bo niestety choroba dała znać, ataki nasiliły się i prawie całą wycieczkę przesiedziała na wózku. Po powrocie konsultacje z kardiologiem i neurologiem. Tak, zmęczenie, przeżywanie, ekscytacja mogą wywoływać ataki. Nie, nie może pani zamknąć jej w domu, ma żyć normalnie, cieszyć się życiem.Więc nie żałujemy wycieczki, bo Aneta mimo wszystko wróciła przeszczęśliwa, zadowolona i nie może się doczekać nastepnego wyjazdu.
Miałam problem ze zdjęciami z wycieczki, najchętniej wrzuciłabym wszystkie. Przy okazji przeglądania aparatu okazało się, że Aneta napstrykała chyba ze sto zdjęć wnętrz Zamku Królewskiego, naprawdę się jej spodobały, tak samo zresztą jak Pałac w Wilanowie. Tak więc będzie jedno zdjęcie zbiorowe, więcej fotek nie mogłam tam wrzucić, bo już nic by nie było widać.
Aneta, młoda dziewczyna, wesoła, dowcipna. Lubi planować co będzie robić jak będzie dorosła, jak będzie wyglądać jej mieszkanie, praca, mąż ... Problem w tym, że Aneta zawsze będzie dzieckiem. Ma 33 lat i zespół Downa.
środa, 23 września 2015
wtorek, 1 września 2015
Rozpoczynamy projekt
W ubiegłym tygodniu odbyło się zebranie organizacyjne w sprawie projektu profilatktyczno-edukacyjnego „Margines , my nie chcemy tam być”. To taki program dla rodziców dzieci niepełnosprawnych realizowany przez nasze TPD. Ma nam pomóc podnieść własną samoocenę, nasze umiejętności opiekuńcze i nie tylko. Zapowiada się fajnie, w czerwcu byłyśmy na trzydniowym wyjezdzie integracyjnym, teraz czas na cykl wykładów i warsztatów. Acha, mamy też karnety na siłownię na cztery miesiące.
Pierwsze zajęcia ze scrapbookingu już jutro.
Mamy spotkały się w salce konferencyjnej ratusza, a moje dziewczyny spacerowały po ryneczku w tym czasie, coby się nie nudzić ;-).
Pierwsze zajęcia ze scrapbookingu już jutro.
Mamy spotkały się w salce konferencyjnej ratusza, a moje dziewczyny spacerowały po ryneczku w tym czasie, coby się nie nudzić ;-).
![]() |
siostry dwie |
![]() |
udało się spotkać koleżankę |
![]() |
przy słynnej morąskiej armacie |
![]() |
próba przestawienia, nieudana ;-) |
![]() |
chyba chciała już iść po mamę, bo ile można czekać |
czwartek, 27 sierpnia 2015
Wycieczka po buty
Byłam z Anetą u ortopedy. Koniecznie zalecił jej noszenie butów ortopedycznych wyrównujących skrócenie prawej nogi wywołane dysplazją biodra. Ma niestety coraz większe problemy z kolanem. Operacja racej w jej wypadku nie wchodzi w grę, zostało nam więc tylko obuwie ortopedyczne. Nie wiem czemu buty ortopedyczne robione na zamówienie, nie dość, że bardzo drogie to są jeszcze takie brzydkie. Spróbowałam czegoś innego. Kupiłam buty profilaktyczne i u szewca zleciłam doklejenie koturnu. Koszt taki sam, a wygląd lepszy. Tak więc odebrałyśmy wczoraj nowe buty Anety, pierwsze, bo musi mieć jeszcze jesienne i zimowe przecież.
Pogodę dalej mamy piękną, więc nie mogłyśmy się oprzeć, żeby nie zatrzymać się po drodze na krótki spacer po lesie.
Pogodę dalej mamy piękną, więc nie mogłyśmy się oprzeć, żeby nie zatrzymać się po drodze na krótki spacer po lesie.
poniedziałek, 24 sierpnia 2015
Na pikniku ...
W sobotę na pikniku rodzinnym się działo. Zabawy, konkursy, ognisko, kiełbaski i pyszne ciasto. Pogoda też dopisała, choć przez chwilę straszyło nas kroplami deszczu. Imprezę organizowało morąskie TPD, które już po raz czwarty spisało się na medal i zafundowało nam sporo atrakcji. Aneta się nie obijała i także brała udział w zawodach. Na dowód mamy zdjęcia z niektórych konkurencji.
A tu rodzinnie relaksacyjnie:
A tu rodzinnie relaksacyjnie:
poniedziałek, 17 sierpnia 2015
Wróciłyśmy
Wróciłyśmy z turnusu rehabilitacyjnego w ośrodku 12 Dębów w Zazdzierzu.
Niezmiennie cieszy nas pobyt w tym miejscu. Tyle razy już go opisywałam, że nie będę się znowu powtarzać. Powiem tylko, że zapisałam Anetę na turnus za rok, choć pierwotnie nie miałam tego w planach ;-). Ten wyjazd to dużo ciężkiej pracy Anety ale i wielka frajda dla niej, i dla mnie.
Zajęć rehabilitacyjnych jest kilka godzin dziennie: fizykoterapia, logopeda, pedagog, zajęcia z terapii ręki, sala doświadczenia świata i SI. Aneta lubi chodzić na wszystkie, ale na basen szczególnie, postępy choć małe to są, i cieszą nas obie.
Pierwsze dwie godziny pobytu na ośrodku mało co nie były by ostatnimi. Aneta "złapała zająca" i nadwyrężyła sobie kostkę. Na szczęście obyło się bez szyny i nie wracałyśmy do domu. Choć przez trzy dni jej noga wyglądała tak:
Praca i terapie swoją drogą, ale zabawa też musi być:
Na basenie nie było lekko:
A tu Aneta w obiektywie Alicji:
I jeszcze jedno, odbieranie upominku w turnusowej loterii:
Po dwóch tygodniach niewidzenia, spotkanie z tatą i piękne popołudnie spędzone nad wodą:
Niezmiennie cieszy nas pobyt w tym miejscu. Tyle razy już go opisywałam, że nie będę się znowu powtarzać. Powiem tylko, że zapisałam Anetę na turnus za rok, choć pierwotnie nie miałam tego w planach ;-). Ten wyjazd to dużo ciężkiej pracy Anety ale i wielka frajda dla niej, i dla mnie.
Zajęć rehabilitacyjnych jest kilka godzin dziennie: fizykoterapia, logopeda, pedagog, zajęcia z terapii ręki, sala doświadczenia świata i SI. Aneta lubi chodzić na wszystkie, ale na basen szczególnie, postępy choć małe to są, i cieszą nas obie.
Pierwsze dwie godziny pobytu na ośrodku mało co nie były by ostatnimi. Aneta "złapała zająca" i nadwyrężyła sobie kostkę. Na szczęście obyło się bez szyny i nie wracałyśmy do domu. Choć przez trzy dni jej noga wyglądała tak:
Praca i terapie swoją drogą, ale zabawa też musi być:
Na basenie nie było lekko:
A tu Aneta w obiektywie Alicji:
I jeszcze jedno, odbieranie upominku w turnusowej loterii:
Po dwóch tygodniach niewidzenia, spotkanie z tatą i piękne popołudnie spędzone nad wodą:
poniedziałek, 27 lipca 2015
Sezon ogórkowy ..
sobota, 18 lipca 2015
Sto lat, sto lat ...
Sto lat, sto lat, niech żyje ... tym razem odśpiewane w gronie kameralnym, nie było hucznej imprezy i masy gości. Choć wieczorkiem wpadło kilka najbliższych osób. 26 urodziny Anety, jak ten czas leci.
Moja mała dorosła córeczko, życzę Ci wszystkiego najlepszego.
Wzruszyło mnie do łez urodzinowe życzenie Anety wypowiedziane przed zdmuchnięciem świeczek: życzę, żeby mój tatuś był zdrowy.
Moja mała dorosła córeczko, życzę Ci wszystkiego najlepszego.
Wzruszyło mnie do łez urodzinowe życzenie Anety wypowiedziane przed zdmuchnięciem świeczek: życzę, żeby mój tatuś był zdrowy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)