Aneta źle się dziś czuła w ŚDS. Zadzwoniła do mnie i mówi, że boli ją serce i trochę szybciej bije. W takich momentach
zamieram. Ostatnio znowu daje o sobie znać jej chore serce, a ja
wtedy czuje taką bezsilność, że aż brak słów by to wyrazić. Gdzieś
siedzi we mnie lęk, że za długo było dobrze, że znów coś się wydarzy.
Powinnam robić w domu masę rzeczy, a siedziałam
i patrzyłam na zegarek, czy do niej zadzwonić i zapytać czy lepiej się już
czuje a może wsiadać w samochód i do
niej jechać.
W takich dniach jak dziś odczuwam taki bezsens
wszystkiego, że aż mnie skręca. Aneta cieszy się na jutrzejszy piknik...
A ja drżę co będzie za godzinę. Kiedy nie odzywa się do mnie przez
dłuższy czas, zaglądam jej w oczy jak się czuje. Rano kiedy długo nie
wstaje z drżeniem otwieram drzwi do jej pokoju, żeby sprawdzić co z nią.
I tak się bujam z tym swoim nastrojem, jak barometr chyba jestem, taki wyczulony na Anetę.
Taka gorąca pogoda nie służy sercowcom. :( Grażynko, przytulam Cię mocno.
OdpowiedzUsuńAnecie wybitnie nie służy. W poniedziałek znowu skarżyła się na kłucia w sercu i to takie, które trwały prawie dwie godziny z chwilowymi przerwami. Wystraszyła mnie, bo aż się popłakała w jednym momencie, że tak mocno boli. Spanikowana pojechałam z nią na pogotowie, tam po badaniach okazało się, że serce ok. Sama już nie wiem co robić i jak reagować na te jej akcje.
Usuń